3.11.2014

Rozdział 31 - Gryffindor kontra Huffelpuff

Hejka wam. Ten rozdział, choć krótki, pragnę zadedykować czterem osobom, a są to: Mania Chechlińska, Murlawa Procent, Ala Palka oraz Luna. Dziękuję za wasze tak ważne dla mnie komentarze i życzę miłego czytania.


- Lily. Lilka! Pospiesz się, bo nie zdążymy! - krzyknęła do mnie Dorcas.
- Ok, ok, już wychodzę - odpowiedziałam kończąc rozczesywać włosy.
       Przyjrzałam się sobie. Ubrana byłam w jeansy i czerwony sweter. Włosy związałam w kitkę, podkreśliłam lekko oczy i rzucając ostatnie spojrzenie w lustro, wyszłam z łazienki.
- No, nareszcie. Ile można się szykować?
- I kto to mówi? - zapytałam z lekkim uśmiechem. - Przecież to ty siedzisz w łazience godzinę. Ja spędziłam tam najwyżej dwadzieścia minut.
       Dorcas wydęła usta z niezadowoleniem, jednak już po chwili machnęła ręką i powiedziała:
- Choć już. Ann obiecała, że weźmie nam kanapki, ale powinnyśmy się pospieszyć, jeśli chcemy zająć nasze ulubione miejsca.
- Nie ma strachu. Lunio i Glizdek zajmą nam miejsca.
- O ile w ogóle już wstali.
       Zaśmiałam się. Od czasu feralnego, "Huncwockiego" dnia, jak ja go nazywałam, miałam wyjątkowo dobry nastrój. Mimo, że upłynął już od tego czasu ponad tydzień, wciąż byłam w wyśmienitym humorze. Cieszyłam się jak dziecko, choć na chwilę zapomniawszy o byciu ułożoną uczennicą. Powróciły do mnie wspomnienia z najmłodszych lat. Z uśmiechem wspominałam moje wygłupy z tamtego okresu. Dziewczyny widziały zmianę jaka we mnie zaszła. Rozumiały doskonale co czułam. Same nieraz powracały do wspomnień z dzieciństwa i zachowywały się wtedy jak małe dziewczynki. Moje rozmyślania przerwał krzyk Ann:
- No nareszcie! Ile można na was czekać co?
- Wybacz - odpowiedziałyśmy skruszone.
- No dobra. Chodźcie już, bo zajmą nam najlepsze miejsca.
       Ruszyłyśmy więc na błonia. A tak wogóle to chyba zapomniałam wam powiedzieć, gdzie szłyśmy, prawda? A więc, nasze kroki skierowane były ku boisku do Quidditcha. Dzisiaj miał się rozegrać pierwszy mecz gryfonów i wszyscy z domu lwa byli bardzo przejęci tym wydarzeniem. Dla nas wszystkich, był to bardzo ważny dzień. Musimy dobrze rozpocząć nasz sezon, jeśli chcemy wygrać. Obecny kapitan, Shon Burdon, ostatnimi czasy bardzo męczył członków drużyny, ale jak zapewniali James i Syriusz, byli dzięki temu pewni zwycięstwa.
       Przeszłyśmy już połowę drogi, gdy nagle nad naszymi głowami pojawił się szybko powiększający się cień. Po chwili nad głową usłyszałam dobrze znany mi głos:
- Wszystko w porządku Evans?
       Spojrzałam w górę z uniesionymi brwiami.
- Było zanim się nie pojawiłeś.
- Oj, no już Evans. Wiem przecież, że cieszysz się na mój widok - odpowiedział chłopak lądując przed nami i schodząc z miotły.
       Panie i panowie. Oto przede mną stał James Potter. Czarne włosy miał jak zwykle zmierzwione, a okulary lekko mu się przekrzywiły na nosie. Wciąż jednak miał na ustach ten swój słynny Huncwocki uśmiech.
       Spojrzałam na chłopaka z politowaniem, jednak już po chwili na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Miał rację. Byłam zadowolona widząc go przed sobą.
- Nie powinieneś być już w szatni? - zapytałam.
- Owszem. Chciałem się jednak wcześniej upewnić, że będziecie skandować moje imię, kiedy będę gonił znicz. I liczę na to, że to ty będziesz krzyczeć najgłośniej.
- Niedoczekanie twoje - odpowiedziałam zakładając ręce na piersi.
- Wiesz co Evans. Nie zrobisz mi tej przyjemności nawet dzisiaj?
       Ze śmiechem spojrzałam na zbolałą minę Rogacza, po czym niewiele myśląc wyciągnęłam ku niemu rękę i poprawiłam mu okulary na nosie. Miałam już zabrać rękę, jednak coś mnie powstrzymało. Przyłożyłam dłoń do policzka chłopaka i delikatnie go pogłaskałam. James patrzył mi prosto w oczy. Na początku widziałam w nich zdziwienie, jednak po chwili zostało ono zastąpione przez coś innego. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, twarz przybrała łagodny wyraz, a oczy posłały mi ciepłe spojrzenie. Jedynym, o czym byłam w stanie myśleć w tamtym momencie było to, jak ciepłą i przyjemną w dotyku miał skórę.
       Po kilku sekundach, zdałam sobie sprawę z tego, że wszyscy nam się przyglądają i poczułam olbrzymie zakłopotanie. Poczułam jak na policzki wypływają mi rumieńce.
- Powodzenia - wyszeptałam, po czym zabrałam rękę, odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku boiska.
       Wciąż nie mogłam ochłonąć, po tym co się wydarzyło.
Dlaczego ja to zrobiłam?
Bo go kochasz idiotko!
To nie prawda.
Nie? To jak wytłumaczysz to, co przed chwilką się wydażyło?
To był tylko przyjacielski gest. Nic więcej.
Yhmm... Ta jasne. Bo jeszcze uwierzę.
Ale ja mówię na serio. Nic się nie stało!
Skarbie. Możesz okłamywać wszystkich wokół, ale mnie, a raczej siebie, jeśli już wnikamy w szczegóły, nie oszukasz. Prawda jest taka, że się zakochałaś.
Nie, to nie prawda.
To nie wstyd wiesz?
Wiem. Ale ja wcale się nie zakochałam.
Nie? W takim razie co jest pomiędzy tobą, a patrząc na to z innej perspektywy również mną, a Jamesem Potterem.
Nic. Tylko się przyjaźnimy.
Złotko, to wcale nie jest tylko ...
To jest tylko przyjaźń! Przestań mi wmawiać, że tu chodzi o coś innego. Ja i James jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej.
Ale...
       Moje rozmyślania przerwały nadbiegające dziewczyny.
- Czy my o czymś nie wiemy? - zapytała Ann.
- Ale niby o czym?
- Jak to o czym? O tobie i Jamesie oczywiście.
- Nic między nami nie ma.
- Ale go lubisz, prawda? - dociekała Dor.
- Owszem. Ale nic ponad to.
- Niech ci będzie. Ale ja i tak wiem swoje.
        To powiedziawszy, ze śmiechem pobiegła w kierunku stadionu, a kiedy tylko dotarły do mnie jej słowa, szybko pognałam za nią. Zanim oddaliłam się na wystarczająco dużą odległość usłyszałam jeszcze słowa Ann:
- Echhh... Nawet dnia spokoju.
       Uśmiechnęłam się pod nosem, jednak nie zwolniłam i pognałam za uciekającą przyjaciółką. W pewnym momencie usłyszałam dobiegający z góry głos:
- Podrzucić cię?
       Skierowałam twarz w kierunku chłopaka i wyciągając do góry rękę odpowiedziałam:
- Z wielką chęcią.
       James zniżył lot, po czym złapał moją dłoń i wciągnął mnie na miotłę.
- Dokąd Pani sobie życzy lecieć? - zapytał szarmancko.
- Prosto na Dorcas - odpowiedziałam z wrednym uśmieszkiem.
- Wedle życzenia Milady.
       Z tymi słowy przyspieszył. Objęłam go mocno w pasie, żeby nie zlecieć. Będąc tak blisko, zwróciłam uwagę na woń bijącą od chłopaka. Cynamon, pasta do czyszczenia miotły i woń czystego, zimnego powietrza. Przytuliłam się mocniej do pleców Rogacza wdychając ten zapach. Był taki przyjemny. Z transu wyrwał mnie głos Pottera:
- Cel tuż pod nami. Zsadzić panią?
- Nie trzeba. Dzięki Rogacz - powiedziałam ściskając go po raz ostatni, po czym zeskoczyłam z miotły, wprost na plecy Czarnej.
       Mój niespodziewany atak, tak ją zaskoczył, że straciła równowagę i wywaliła się na ziemię, a ja razem z nią. Przeturlałyśmy się kawałek, po czum usiadłyśmy. Spojrzałyśmy po sobie i parsknęłyśmy śmiechem.
- Pospieszmy się - ponagliłam, kiedy już wstałyśmy. - Musimy zdążyć na ten mecz.
- Masz rację. Kto ostatni ten smarki trolla - krzyknęła biegnąc ku boisku, a ja już po chwili pognałam za nią.
       Dogoniłam ją tuż przed boiskiem i wyprzedziłam. W pełnym biegu wpadłam na trybuny. Nie zdążyłam jednak wyhamować i z poślizgiem wpadłam na uczniów nieprzygotowanych na tak nagły atak. Wszyscy się powywracaliśmy. Przez chwilę słyszałam przekleństwa pod swoim adresem, jednak już po chwili wszyscy zaczęli się podnosić. Jednak nikomu się to nie udało, gdyż w tym samym momencie na trybuny wbiegła zdyszana Dorcas. Widząc nas próbowała się zatrzymać, jednak jej próby spełzły na niczym i wpadła na mnie, przewracając przy okazji tych, który zdążyli już wstać. Wszyscy jeszcze trochę pomarudzili, po czym w końcu podnieśliśmy się z ziemi i wspólnie z przyjaciółką poszłyśmy na nasze miejsca.
       Przyszłyśmy w ostatniej chwili. Ledwie zdążyłyśmy usiąść, gdy na boisko weszli zawodnicy. Kapitanowie drużyn uścisnęli sobie ręce i już po chwili wszyscy byli w powietrzu. Rozbrzmiał gwizdek i gra się rozpoczęła. Syriusz w popisowym stylu zdobył kilka goli, rozegrano kilka całkiem niezłych akcji, jednak wszystko to rejestrowałam kątem oka. Niemal cała moja uwaga skupiona była na Jamesie.
       Niechętnie musiałam przyznać, że prezentował się wyśmienicie. Włosy rozwianie, niedbała, ale czujna poza. Wpatrzony w przestrzeń i całkowicie skupiony na swoim zadaniu. Wyglądał wspaniale. Nagle ruszył przed siebie w pełnym pędzie. Nie zdążyłam dokładnie zarejestować co się dzieje, gdy nagle przyspieszył, po czym łagodnie wylądował na ziemi. Dopiero po sekundzie zorientowałam się, że właśni złapał znicz.
       Wszyscy gryfoni zaczęli krzyczeć i na boisko wylała się cała masa uczniów. Oczywiście wszystkie dziewczyny niemal natychmiast otoczyły Pottera i Blacka, naszych dzisiejszych zwycięzców. Wygraliśmy wynikiem 340:120.
       Wszyscy pobiegli do zwycięzców, ja jednak nie ruszyłam się z miejsca. Nie będę się tam przepychać na siłę. Złożę Rogaczowi gratulacje, jak tylko nadarzy się okazja. Jak się okazało nie musiałam na to długo czekać.
       Chłopak z uśmiechem przyjmował pochwały i wypinał dumnie pierś. Przewróciłam oczami. Teraz to już na pewno będzie się uważał za pępek świata. Jego spojrzenie, nagle skrzyżowało się z moim i w jego oczach dostrzegłam radosne iskierki. Po chwili wsiadł na miotłę, odbił się nogami od ziemi i podleciał do mnie.
- I jak się podobało Milady?
- Całkiem, całkiem Potter - odpowiedziałam uśmiechając się przy tym.
- A gdzie gratulacje? - dopominał się z udawanym szokiem na twarzy.
- Myślisz, że tylko z tego powodu będę się przeciskać przez te wszystkie twoje plastikowe fanki? - zapytałam z udawanym oburzeniem. - Niedoczekanie twoje.
- Ale teraz jestem tutaj i co? Dalej jesteś niechętna składać gratulacje.
       Przewróciłam oczami, a uśmiech w dalszym ciągu nie znikał z mojej twarzy.
- Wybacz Potter. Za duszno mi tutaj od tego twojego puszącego się ego.
- Auć.. - odpowiedział chwytając się za serce. - Zabolało Evans.
- Miało zaboleć.
- Skoro ci duszno, to co powiesz na szybki lot do zamku i uwolnienie od tej ciasnoty?
- To nie zmniejszy twojego ego Potter.
- Ale może w twojej obecności, trochę się uspokoi. Więc jak? - zapytał z huncwockim uśmiechem.
- Mogę być zainteresowana - przyznałam kładąc ręce na biodrach.
       Twarz Jamesa rozpogodził jeszcze szerszy uśmiech o ile było to wogóle możliwe.
- Wiec zapraszam na pokład, ma miła - powiedział wyciągając do mnie rękę.
       Złapałam jego dłoń i usiadłam za nim na miotle.
- Trzymaj się! - krzyknął. - To będzie ostra jazda Evans!
- Na to właśnie liczę! - odpowiedziałam mocno go ściskając.
       Już po chwili byliśmy w powietrzu i z olbrzymią prędkością lecieliśmy przez błonia. Potem James skręcił nad jezioro, a na samym końcu okrążył parokrotnie Hogwart. Wiedziałam, że kiedy to się skończy, zapewne dziewczyny zasypią mnie masą pytań, czemu poleciałam z Rogaczem. Ja jednak nie wiedziałam, co mogłabym im odpowiedzieć. Nie wiedziałam już niczego. Jednak w tej chwili to olałam. Podziwiałam wspaniałe widoki z lotu ptaka i wdychałam przyjemny zapach Jamesa. Liczyło się tylko tu i teraz... Razem z nim...

-------------------------------------------------------

Wiem, że rozdział BARDZO późno. Przepraszam, ale jakoś nie miałam na niego weny. Dzięki ci Assari, twoje poganianie się opłaciło i rozdział już jest. Tak wiem, nie długi, ale zawsze coś prawda? Nie mówię, kiedy najbliższy rozdział, bo nie wiem. Liczę, że niedługo, ale chcę się zabrać również za pisanie bloga z innym opowiadaniem, więc nic nie obiecuję. Dzisiaj powinien się tam pojawić pierwszy krótki rozdział, ale pewności nie mam.
Nie zanudzając was już dłużej, dzięki za wszystkie miłe komentarze i odwiedziny mojego bloga. Czuję, że to co robię nie idzie na marne.
Pozdrawiam was wszystkich ciepło i mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :)

18 komentarzy:

  1. U mnie nie ma paprotek ;-; Mam nadzieję,że brat nie naskarży...
    Dzisiaj przepraszam,ale będzie krótko ;-; Więcej na moim blogu ;-;
    Wybaczyć jeżeli będzie jakiś błąd,ale na tablecie jest aurokorekta ;-;
    Rozdział jest cudny :3 Taaaaaki słodki ^^ Ja też chcę takiego Jamesa ;-: (Powtarzam się)
    Ależ nie musisz mi dziękować :3 To mój obowiązek :D A więc już teraz znaczne... Ja chcę nowy rozdział! ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i oczywiście zapomniałam! *wali się w czoło*
      Poinformuj mnie o nowej notce na twoim nowym blogu u mnie w spamowniku :3

      Usuń
    2. Następny będzie trochę bardziej melancholijny, ale mam nadzieję, że ci sie spodoba :)

      Usuń
    3. Ale mnie chodziło o tą nową,tą na nowym blogu :3 O tą proszę o informację :3

      Usuń
    4. Nie wiem, czy ci się spodoba. Jest na podstawie anime i opowiada jego dalszy ciąg, ale jeśli chcesz, to mogę cię poinformować jak sie pojawi :) I uprzedzam z góry, żebyś sobie za dużo nie wyobrażała, nie będzie tam za bardzo romansu. Skupię się na bohaterach i tym co robią, czyli na... O zgrozo!!!... Piłce nożnej :O
      Nie lubię tego sportu, ale to anime jest tak rewelacyje i tak uwielbiam głónego bohatera, że mnie jakoś tutaj wyjątkowo noga nie rusza i jest wręcz rewelacynym dodatkiem :)

      Usuń
  2. Popłakałam się ze wzruszenia. Dostałam pojwujną dedykację! I to na początku i na końcu!
    :0 <<<< Twoja mina ;)
    Już wyjaśniam, otóż to ja Mania. Luna również. Całe to zamieszanie jest z tego powodu, że dopiero później założyłam sobie Bloggera, wiec nie obraź się na Manie jeśli nie będzie komentować :3
    Rozdział cudny i wcale nie taki krótki. Musisz mnie nauczyć tak pisać.
    I zabieraj mi się szybko za kolejny rozdział! Hurra JA! Lilka się zakochała!
    Tyle cudownych informacji!
    Całusy i Weny!

    Luna (lub Mania Chechlińska)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Achaaa... Ok, teraz już rozumiem jak to wyjaśniłaś.
      Co do tego, że chcesz żebym nauczyła cię pisać, to nie wiem. Wypracowania na polski wychodzą mi beznadziejnie, ale to są rozprawki, więc nie ma co się dziwić. Jak kiedyś pisaliśmy opowiadanie to dostałam rewelacyjną ocenę. Ale mogę dać ci radę. Pisz po prostu tak jak chcesz. Swoimi słowami. Styl wypracuje się z czasem. Wystarczy przemyśleć niekture sprawy i odpowiednio wszystko ze sobę połączyć.
      Cieszę się, że ci się podoba. Postaran się, żeby rozdział był jak najszybciej, ale jak już wspominałam zaczynam innego bloga i mam wciąż trochę nauki, ale mam nadzieję, że notka pojawi się niedługo :D

      Usuń
    2. Dzięki za rady na pewno skorzystam. Nie wiem czy widziałaś, ale wypełniłam TooMuchInformationes specjalnie dla ciebie. Masz tu>>> http://bellatrix-smierciojadka.blogspot.com/2014/11/too-much-informations.html
      Już się ciesze na myśl o nowej notce. Co do nauki to zupełnie cię rozumiem, my tez mamy strasznie.
      całusy, weny i czasu!

      Luna

      Usuń
  3. Świetny rozdział. :D
    Ta rozmowa Lily i Jamesa przed tym jak kilka razy okrążyli Hogwart świetnie Ci wyszła. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Ciesze się, że rozdział się podoba.
      Mam nadzieję, że na następny długo nie będziesz musiała czekać.

      Usuń
  4. Chyba utonę we własnych łzach. Dedykacja!!! Strasznie ci dziękuję. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale wcześniej notka mi się nie wyświetliła :-/. Rozdział jak zawsze super i czekam na następny rozdział. Na moim blogu pojawił się nowy rozdział więc możesz zerknąć jakby co (http://evansuszm.blogspot.com/?m=1) wiem ty mi tutaj piszesz, a ja się reklamuje XD. Jeszcze raz dzięki i pamiętaj: Niech wena będzie z tobą ( tak wiem nie Harry Potter, ale jak mi coś przyjdzie do tego łba :-))

    OdpowiedzUsuń
  5. "Chyba utonę we własnych łzach" - aż zachciało mi się płakać jak to przeczytałam.
    Cieszę się, że rozzdział ci sie podoba. Następny dzisiaj, byś może jutro. Pewności stu procentowej nie mam, ale trochę już tego rozdziału napisałam.
    U ciebie przeczytałam. Rozdział świetny.
    I niech wena również będzie z tobą ( "Igrzyska śmierci" zawsze spoko :P )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy to nie jest przypadkiem "Star Wars"?

      Usuń
    2. Nie wiem, nie oglądałam. Mnie się to raczej kojarzy z Igrzyskami - " I niech los zawsze wam sprzyja".

      Usuń
    3. Z tym też :3 Tylko,że po prostu w "Star Wars" było "Niech moc będzie z tobą" Więc tak bardziej dokładnie :3 Ale to szczegół ^^ Mam nadzieję,że nie obrazisz się za ten komentarz,nie uważam,że jesteś głupia po prostu według mnie cytat pochodzi ze Star Wars :3

      Usuń
    4. Ach, możliwe. Szczerze to nie wiem, bo jak już wspominałam nie oglądałam "Star Wars".

      Usuń
    5. Myślałam właśnie o Star Wars, ale to pikuś i tak wolę Pottera :-)

      Usuń
    6. Acha, no cóż, mnie się raczej skojarzyło z Igrzyskami, no ale już mniejsza o to :)

      Usuń