6.12.2015

Two years - You are not joking, right?

- James...  James, gdzie jesteś?
- Tutaj Lils!  - krzyknął chłopak.
       Rudowłosa dziewczyna ruszyła w kierunku, z którego dobiegał głos. Poruszała się zdezorientowana, trzymając ręce wyciągbięte przed siebie, by być przygotowaną na możliwe zderzenie ze ścianą. Nie przewidziała jednak, że coś może znajdować się na podłodze i właśnie dlatego, po chwili potknęła się o jakiś bliżej nieokreślony kabel. Rudowłosa przeklęła siarczyście i zapytała z frustracją:
- Dlaczego tutaj jest tak ciemno?
- Mnie się pytasz? - usłyszała niezadowolone parsknięcie przed sobą. - Autorka zgłupiała. Bo kto normalny zostawiłby nas w takiej ciemności?
- Może o nas zapomniała? - zasugerowała cicho Lily ze smutkiem w głosie.
       Potter, doskonale poznając ton swojej dziewczyny, zatrzymał się raptownie, tak, że gdyby nie wyciągnięte przed siebie ręce Rudej, oboje już leżeliby na ziemii.
- Nawet tak nie mów - zareagował gwałtownie James, łapiąc Lily za ramiona i lekko nią potrząsając - Na pewno o nas nie zapomniała. Nie mogłaby.
- W takim razie co się z nią dzieje? Gdzie jest? Dlaczego zostawiła nas w tej ciemności, łażących bez celu?
- Nie wiem - przyznał James, lekko ściskając dłoń swojej partnerki - Ale teraz już lepiej chodźmy. Może dokądś wreszcie dojdziemy? - zaproponował spokojnie, a dziewczyna skinęła lekko głową w odpowiedzi, choć Potter w tej ciemności ledwo ją widział.
       Szli teraz razem. Ramię przy ramieniu, stopa przy stopie, serce przy sercu, z rękami splecionymi w czułym uścisku. Nagle do ich uszu dobiegł krzyk:
- Hej! Jest tu kto?
- Sev! Tutaj! - krzyknęła Lily wołając swojego przyjaciela i machając do niego ręką, choć on i tak najprawdopodobniej tego nie widział.
       Znajomy głos doprowadził jednak czarnowłosego ślizgona do jego przyjaciół. Pocałował Lily w policzek, a potem wymienił z Jamesem przyjazny uścisk dłoni.
- Wiecie gdzie jesteśmy? - zapytał zdezorientowany.
- Nie bardzo - przyznała Lily.
- Ech... Autorka znów namieszała wsadzając nas w kolejne bagno - westchnął zrezygnowano Severus - Nie mogła nam znaleźć jakiegoś normalnego miejsca, tylko teraz będziemy się pałętać w tej ciemności, tak?
- Na to wygląda - westchnął zirytowany Rogacz.
- Już nie nażekajcie, tylko chodźmy dalej. Może znajdziemy po drodze resztę.
       James i Severus skinęli głowami na zgodę i ruszyli dalej. Ciemność się nie rozrzedzała, a oni, czuli się jak ślepcy, błądząc w mroku.
       W pewnym momencie, kawałek przed nimi, rozległo się wołanie. Grupka przyjaciół popatrzyła po sobie, po czym złapali się za ręce u pobiegł w kierunku głosu.
- Lily!... James!... Severus!...
- Tu jesteśmy! - krzyknęła Rudowłosa.
- Nic wam nie jest? -  zapytała Ann.
- Wszystko ok.
- Dzięki Merlinowi - mruknęła Petunia, po czym przytuliła siostrę.
- Ej, no... Wszytko ok - stwierdziła Lily. - Naprawdę nie musisz mnie dusić.
- Och... Tak, wybacz - odpowiedziała starsza Evansówna, odsówając się od siostry z zawstydzonym uśmiechem.
- Czy wszyscy już tutaj są!? - krzykną James.
-  Z tego co się orientuję, to raczej tak - stwierdził Lunatyk.
- Ok - powiedział pewnym tonem James - Skoro tak, to jaki mamy plan?
- Plan? - zapytała zdziwiona Ann.
- Tak, plan. Musimy wymyślić jakiś plan i się stąd wydostać.
- Ale ty wiesz, ze z to autorka to wszystko wykreowała prawda? - zapytała Dorcas.
- Nom. I co z tego?
- Zastanówmy się - powiedziała z udawanym zamyśleniem Czarna - Może to, że to ona wykreowała ten świat. I wykreowała nas. I jakby to powiedzieć... To ona kieruje naszymi losami i raczej nie uda nam się stąd wydostać, skoro nas tu wprowadziła.
- Skoro nas tu umieściła, to gdzie niby teraz jest? - zapytał wściekły Syriusz.
- Coś chyba wspominała, że wybiera się na łyżwy, a potem na babeczki - mruknął cicho Glizdogon - Ech... Mogłaby mi jedną przynieść.
       Łapa rzucił przyjacielowi groźne spojrzenie, po czym ponownie popatrzył na resztę grupy.
- Naprawdę nie mogłaby o nas pomyśleć? Nie była tu już od dłuższego czasu! I co? I wysłała nas na jakieś zadupie, gdzie jest ciemno jak w grobie! - wrzasnął i zaczął się niespokojnie przechadzać pośród znajomych.
- Łapa... Uspokój się - powiedziała stanowczo Dorcas, łapiąc go za ramię - Poza tym, nie ma się czym martwić. Zaczyna się przejaśniać.
       Dziewczyna miała rację. Faktycznie zaczęło się robić coraz widniej. Grupa rozejrzała się wokół i spostrzegli ze zdziwieniem, że znajdują się na boisku do quidditcha. Popatrzyli po sobie zdumieni, gdy nagle coś rozbłysło wysoko na niebie. Podnieśli głowy i zmarli, wpatrzeni w słowa stworzone z gwiazd.

Moi kochani...
Nie zapomniałam o was. Nie mogłabym. Bardzo proszę nie gniewajcie się za tą ciemność. Chciałam was po prostu zaskoczyć. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale jesteście już ze mną od dwóch lat. Sprawiliście, że moje życie się zmieniło. Jestem wam za to ogromnie wdzięczna. Naprawdę, bardzo dziękuję...
Tigra


- I co wy na to? - przerwała kilku minutową ciszę Ann.
- To słodkie - stwierdziła Petunia - Słodkie, że o nas pamięta i nam dziękuje.
- Nadal jesteś na nią zły Syriusz? - zapytała Dor z półuśmiechem na ustach, szturchając przyjaźnie swojego chłopaka.
- Em... No w sumie... Nie - przyznał trochę zakłopotany, po czym mruknął pod nosem - Wybacz Tigra.
       Stali tak jeszcze przez chwilę wpatrując się w gwiazdy, po czym odezwał się James.
- Wiecie... Skoro jesteśmy na boisku, to może sobie trochę zagramy. Co wy na to?
       Wszyscy przystali na pomysł Pottera i wsiedli n miotły. Po chwili wzbili się w powietrze. Spojrzeli na trybuny. Siedziało tam wiele osób. Jednych, bohaterowie kojarzyli, inni, tylko kilkukrotnie mignęli im przed oczami. Ale tam byli. Grupka popatrzyła po nich i po chwili, w imieniu ich wszystkich odezwała sie lily:
- Dziękujemy, wam. Dziękujemy, że zawsze tu z nami byliście! Bez was, nie wytrwalibyśmy tak długo. Dajecie nam siłę do dalszych działań, do ciągłej pracy i samo poprawy. To naprawdę wiele dla nas znaczy. Nawet nie wiecie, jak jesteśmy wam wdzięczni
       Po tych słowach wszyscy, widzowie i gracze, spojrzeli w niebo, na uśmiechające się w ich kierunku gwiazdy i z wielu gardeł dało się słyszeć te same słowa.
- Wszystkiego najlepszego Tigra!