15.07.2015

Rozdział 54 - Kara Syriusza Blacka

- Lily... Długo jeszcze? - dobiegł mnie zniecierpliwiony głos.
- Zaraz kończę Dorcuś - odpowiedziałam dolewając do kociołka trzy krople złotej substancji.
- Grr... Nie nazywaj mnie tak.
- Skoro nie tak, to jak?
- Normalnie - odparła zniecierpliwionym tonem Meadowes.
- E tam... Wtedy nie ma zabawy - prychnęłam mieszając miksturę w kociołku. - Skoro nie chcesz Dorcuś i normalnie też cię nie będę nazywać, to może... Może Sunia?
- CO!? - wykrzyknęła zdumiona przyjaciółka - O nie! Nie ma mowy!
       Słysząc ten gwałtowny sprzeciw, parsknęłam śmiechem, a Ann mi zawtórowała. Po chwili, ostatni raz ruszyłam łyżką i wywar był gotowy. Przelałam go do kilku fiolek, po czym wszystkie, poza jedną, schowałam w swojej nieodłącznej wsiąkiewkowej sakiewce. Wstałam i przeciągnęłam się, po czym machnęłam różdżką i wszystkie przyrządy z których korzystałam, były czyste. Wzięłam wszystko w w rękę, po czym wyszłam z łazienki i ustawiłam przedmioty w odpowiednim miejscu. Odwróciłam się do przyjaciółek i popatrzyłam na nie z szerokim uśmiechem, po czym pokazałam im trzymaną w ręce fiolkę. Dorcas spojrzała na nią krzywo i zapytała:
- To ma go niby ośmieszyć?
- Mhm... - przytaknęłam.
- Niby jak? - zapytała skonsternowana.
- Zobaczysz - odparłam z przebiegłym uśmieszkiem - Mam nadzieję, że się na mnie za to nie obrazisz.
- Mija się z celem - odparła machnąwszy ręką na moje słowa - Zasłużył sobie.
       Słysząc to ja i Ann parsknęłyśmy głośnym śmiechem, a Czarna po chwili do nas dołączyła. Kiedy się uspokoiłyśmy spojrzałam na zegarek. Była już prawie 15.
- Gdzie oni się podziewają? - mruknęłam pod nosem - Powinni już tu być.
- Nie przejmuj się - powiedziała Ann - Znasz ich, na pewno się spóźnią, a i tak mają jeszcze parę minut.
       Skinęłam głową, po czym usiadłam na łóżku, a Ann po chwili do mnie dołączyła. Oparła się plecami o kolumnę i popatrzyła na mnie z dziwnym uśmiechem.
- Coś się stało? - zapytałam, zaniepokojona spojrzeniem przyjaciółki.
- Nic - odparła lekko blondynka - Po prostu... Wciąż nie mogę uwierzyć, że pocałowałaś Jamesa.
- Nom - potwierdziła Dor, podchodząc do nas i siadając na podłodze - To na maksa nie realne. Tyle lat wzbraniałaś się przed urokiem Rogacza, a teraz nagle takie bum i to jest takie... - Czarna zrobiła dziwny ruch rękami, jakby to miało wszystko wyjaśnić, a ja poczułam, jak na moich policzkach pojawia się lekki rumieniec.
- Ale przecież nic takiego się nie stało - odparłam, próbując jakoś stłumić czerwień, która wystąpiła mi na policzki.
       Dziewczyny nie dały się jednak na to nabrać i spojrzały na mnie wymownie.
- To nie było nic - odpowiedziała Ann, łapiąc mnie przy tym za ręce - Pocałowałaś go. Chciał tego od dawna, ale ty zawsze mu odmawiałaś. A teraz... Teraz po prostu...
- Zrobiłaś to - dokończyła za blondynkę Dorcas - Nie mam pojęcia czy to coś między wami zmienia. To zależy od was. Tak w sumie to głównie od ciebie, bo łatwo można przewidzieć, jak on na to zareaguje i co zrobi. Decyzja należy do ciebie Lily i zrobisz, co będziesz uważała za słuszne. Jeśli będziesz chciała z nim być, to po prostu mu to powiedz, a jeśli nie jesteś jeszcze gotowa, albo pewna swoich uczuć, to jak to się mówi: "Jak kocha to poczeka" - zakończyła szturchając mnie w ramię i puszczając mi perskie oczko, a ja nie mogłam powstrzymać lekkiego uśmiechu, który wypełzł mi na usta. - A tak swoją drogą, to jak całuje?
- Och, ty...! - krzyknęłam oburzona, po czy trzepnęłam przyjaciółkę w ramię, na co wszystkie trzy się roześmiałyśmy. - Jak jesteś ciekawa, to sama go pocałuj.
- Uee... Nie jest w moim typie - odparła - Poza tym mnie by nie pocałował, bo zawsze chciał tylko ciebie.
       Słysząc te słowa ponownie się zarumieniłam, ale kierowana ciekawością zapytałam:
- Skąd wiesz, że zawsze chciał tylko mnie?
- No przecież od pierwszej klasy uganiał się za tobą chcąc się z tobą umówić - odparła czarna takim tonem, jakby to było oczywiste, jednak cień niepewności w jej oczach sprawił, że nie mogłam uwierzyć jej słowom.
- A ja zawsze mu odmawiałam, uważając, że jestem dla niego tylko celem do zdobycia - prychnęłam - Nie kłam, tylko mów prawdę. Skąd to wiesz?
      Meadowes patrzyła na mnie przez chwilę niepewnie, w końcu jednak westchnęła i wyjaśniła:
- W trzeciej klasie, któregoś dnia, James mnie zaczepił i prosił o pomoc...
- Z czym? - zapytałam marszcząc brwi.
- Nie z czym, a z kim - sprostowała Dor - Z tobą. Chciał wiedzieć, co powinien zrobić, żebyś dała mu szansę - wyjaśniła - Nie chciałam mu pomóc wiedząc, jaki masz do niego stosunek, ale on... On wtedy mi powiedział, że już od momentu, kiedy zobaczył cię po raz pierwszy, w pociągu, nie liczyła się dla niego żadna inna dziewczyna. Ja... Nie chciałam mu początkowo wierzyć, ale potem... - Dorcas zacięła się na chwilę i nie patrzyła mi w oczy, w końcu jednak podniosła głowę, a w jej oczach dostrzegłam blask pewności - Nie kłamał. Po tej sytuacji zaczęłam mu się uważniej przyglądać i zrozumiałam, że mówił prawdę. Zawsze zależało mu tylko na tobie.
       Słysząc te słowa zerwałam się z łóżka i zaczęłam się nerwowo przechadzać. Nie mogłam uwierzyć w słowa przyjaciółki. Już od dawna podejrzewałam, że naprawdę się mną interesuje, że nie jestem tylko jego celem do zdobycia. Ale... Ale usłyszeć coś takiego... A jeszcze wczoraj dopiero co go pocałowałam... Tego było za dużo, jak na moją głowę i małe niezdecydowane serduszko. Opadłam ponownie na materac i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam, jak szczupłe, delikatne ręce Ann, opadają na moje ramiona i już po chwili przyjaciółka zamknęła mnie w lekkim uścisku. Dorcas również usiadła na łóżku i także mnie objęła.
       Siedziałyśmy tak przez chwilę w milczeniu, bez ruchu, a ja próbowałam sobie to wszystko przyswoić. W końcu podniosłam głowę i oparłam się na barku Ann, po czym przeniosłam spojrzenie na Czarną i zapytałam:
- Jak ja mam mu niby spojrzeć w oczy, po tym, co mi właśnie powiedziałaś?
- Przepraszam Lily - powiedziała łagodnie Dor głaszcząc mnie uspokajająco po ramieniu. - Nie wiedziałam, że to zrobi na tobie takie wrażenie.
- Jak ja mam się po tym niby pozbierać? - zapytałam znów chowając twarz w dłoniach.
       Niemal w tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi. Słysząc ten nagły dźwięk wszystkie trzy podskoczyłyśmy na naszych miejscach jak oparzone. Spojrzałam z przerażeniem najpierw na drzwi, a potem na Meadowes, błagając ją wzrokiem, by nie otwierała. Przyjaciółka spojrzała jednak na mnie ze współczuciem i ruszyła w kierunku wejścia, rzucając przez ramię:
- Nie wiem. Ale musisz to zrobić. I to natychmiast - dodała.
       Wstałam z łóżka, a Ann poszła w moje ślady. Poklepałam dłońmi policzki, po czym odetchnęłam głęboko. W tej samej chwili Dorcas otworzyła drzwi i do pokoju wparowało czterech szkolnych chuliganów. Tak dokładnie to wparowało ich trzech, a ten ostatni wlókł się za nimi szurając stopami o podłogę. Gdy tylko przekroczył próg pokoju, Czarna zatrzasnęła za nim drzwi tak głośno, że wszyscy obecni w pomieszczeniu podskoczyli na swoich miejscach.
       Moje spojrzenie natychmiast spoczęło na czarnookim, przybitym chłopaku, który jako ostatni wszedł do pokoju. Starannie omijałam wzrokiem Jamesa, który starał się zwrócić na siebie moją uwagę. Zignorowałam to jednak i natychmiast przeszłam do rzeczy.
- To jak Łapa - zapytałam z udawaną pewnością, mimo, że ręce nieco mi się trzęsły pod uważnym spojrzeniem przebywającego w pomieszczeniu szukającego. - Gotowy na wielkie ośmieszenie?
- Miejmy to już z głowy - westchnął z rezygnacją Black, podnosząc na mnie wzrok. - To co mam zrobić?
- Wypić to - odparłam podając chłopakowi fiolkę z eliksirem.
       Syriusz przyjrzał się uważnie płynowi w naczyniu, po czym spojrzał na mnie, mrużąc przy tym oczy w zdumieniu.
- I to tyle? Mam to po prostu wypić? To jest to całe twoje ośmieszenie? - zapytał z niedowierzaniem.
       Skinęłam głową, a na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech ulgi.
- Nie jest źle - stwierdził, po czym odkorkował fiolkę i duszkiem wypił jej całą zawartość.
       Kiedy w końcu buteleczka została całkowicie opróżniona, chłopak odjął ją od ust i oddał mi naczynie, które położyłam na szafce.
- Co właśnie wypiłem? - zapytał zaciekawiony Black.
- No właśnie, co wypił? - zawtórował przyjacielowi równie wścibski okularnik.
       Westchnęłam i przewróciłam oczami, na ich dziecinne zachowanie, po czym odpowiedziałam:
- Dowiecie się w swoim czasie.
- Czyli? - dalej drążył Łapa.
- Zapewne za kilka minut - odparłam z przebiegłym uśmiechem na ustach, patrząc na chłopaka, po czym odwróciłam się do Dorcas. - Lepiej go dzisiaj nie całuj - poradziłam.
- Dlaczego? - zapytała podejrzliwie dziewczyna, patrząc na mnie spod ściągniętych brwi.
- Zaraz zrozumiesz - odparłam z iskrą w oku. - A ja tymczasem muszę już iść. Poradzicie sobie beze mnie. Spotkamy się pewnie wieczorem, ale jakby co, to wy wszyscy tutaj - powiedziałam wskazując po kolei wszystkich w pokoju, poza Blackiem - macie dopilnować, żeby on - tutaj wskazałam na Łapę - pojawił się na wszystkich posiłkach i każdy ma go zobaczyć. Jasne?
- Jak słońce - zaszczebiotała Dor, a ja spojrzałam na nią z uśmiechem, po czym odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z pokoju.
       Nie zdążyłam nawet zejść po schodach, gdy usłyszałam za sobą znajomy głos:
- Lily!
       Rany! Czy ten głąb nie mógł mi dać spokoju choć na chwilę!? Nie byłam jeszcze gotowa na rozmowę z nim. Właśnie dlatego nawet się nie odwróciłam, tylko zbiegłam po ostatnich stopniach i popędziłam do PW, a za sobą słyszałam ciężkie kroki butów chłopaka i jego wołanie:
- Lily! Ej no, zaczekaj na mnie! Lily!
       Wpadłam do salonu i pędem ruszyłam ku wyjściu. Właśnie przeskakiwałam przez portret, gdy nagle na kogoś wpadłam. Zachwiałam się i już po chwili przewróciłabym się zapewne na podłogę, ale w ostatniej chwili uchroniły mnie od tego silne ręce. Podniosłam głowę zaskoczona a widząc znajomą postać odetchnęłam z ulgą.
- Gdzie tak pędzisz? - zapytał ze śmiechem Shawn.
- Ech... No, w tej chwili to nie ważne. Powiem ci później. Tylko błagam, zatrzymaj go, by nie mógł za mną pobiec - poprosiłam, po czym popędziłam korytarzem.
- Ale kogo!? - usłyszałam z tyłu jego zdumiony głos.
- IDIOTĘ! - wrzasnęłam w odpowiedzi i zniknęłam za zakrętem, mając przy tym nadzieję, że Shawn domyśli się kogo ma zatrzymać.
       Biegłam jeszcze przez kilka minut, a nie słysząc za sobą kroków, zwolniłam i przeszłam do marszu. Kiedy już upewniłam się, że nikt za mną ie podąża odetchnęłam z ulgą i po chwili zastanowienia ruszyłam do gabinetu dyrektora. Kiedy wreszcie po kilku minutach dotarłam na miejsce, zapukałam do drzwi i po chwili usłyszałam zaproszenie. Nacisnęłam więc klamkę i weszłam do sali.
- Och... Dzień dobry, Lily - powitał mnie dyrektor.
- Dzień dobry Panu - odparłam z lekkim uśmiechem, po czym usiadłam na krześle przed biurkiem.
- Rozumiem, że dostałaś moją wczorajszą wiadomość?
- Owszem - odparłam przypominając sobie zwitek pergaminu, który wczoraj wręczył mi jeden ze skrzatów.
- Wiem, że już niedługo są egzaminy i zapewne nie masz zbyt dużo wolnego czasu, ale chciałem z tobą chwilę porozmawiać. Bo widzisz, ostatnio zacząłem się zastanawiać nad twoim darem uzdrawiania i do głowy przyszła mi pewna teoria. Jednak, to tylko teoria. I prawdę mówiąc bardzo chciałbym ją sprawdzić.
- Co to za teoria? - zapytałam zaciekawiona.
- Uzdrawiasz, po potarciu znamienia, prawda? Ale dlaczego? Co dokładnie sprawiło, że masz taką umiejętność?
- Krew jednorożców - odparłam mrużąc zdziwiona oczy.
- Dokładnie - odpowiedział podekscytowany dyrektor wstając z miejsca i zaczynając krążyć po gabinecie. - Otrzymałaś tak wielką dawkę krwi jednorożców, że dała ci ona moc uzdrawiania. Ale żebyś mogła z niej korzystać, ich krew nadal musi płynąć w twoich żyłach. Podejrzewam, że znamię, jest swego rodzaju połączeniem między twoją naturalną krwią, a krwią jednorożców. Rozumiesz już do czego zmierzam Lily?
- Nie bardzo - przyznałam zmieszana.
- Podejrzewam, że kiedy pocierasz znamię, wtedy twoja krew przeinacza się ze zwykłej, w krew jednorożców.
- Ale... Jeśli to prawda... Jak to w ogóle możliwe? - zapytałam zdumiona wpatrując się w swoją bliznę.
- Magia - odparł dyrektor z uśmiechem, a ja się zaśmiałam. - Lily... Czy miałabyś coś przeciwko, gdybym sprawdził swoją teorię?
- Nie, Panie Profesorze - odparłam z uśmiechem - Co mam zrobić?
- Daj mi rękę - poprosił.
       Zgodnie z prośbą Dumbledora, wyciągnęłam przed siebie rękę. Dyrektor zapał ją pewnie, po czym wyjął z szuflady biurka, niewielki nóż. Zamarłam, wpatrzona przerażonym wzrokiem w narzędzie. Profesor chyba to zauważył, bo powiedział:
- Nie martw się Lily, nic ci nie będzie. Zrobię ci tylko lekkie nacięcie na dłoni, dobrze?
       Przełknęłam zdenerwowana ślinę, ale skinęłam głową na zgodę. Poczułam chłód metalu na skórze, a potem lekkie ukłucie. Zacisnęłam zęby, żeby nie syknąć, ale ból, szybko zniknął. Spojrzałam na swoją dłoń. Z małej ranki wypłynęło kilka kropli ciepłej, czerwonej krwi. Dumbledore skinął głową, najwidoczniej zadowolony, po czym wziął chusteczkę i przyłożył do nacięcia. Po oczyszczeniu rany, machnął różdżką nad moją dłonią, która natychmiast została uleczona.
- Powtórzymy to jeszcze raz - powiedział dyrektor - Tym razem jednak, zanim natnę ci skórę, potrzyj znamię.
       Zastosowałam się do polecenia profesora i już po chwili nauczyciel powtórzył proces nacięcia skóry. Tym razem jednak, krew, która pojawiła się na mojej skórze, nie była czerwona, tylko srebrna. To była krew jednorożców. Aż zakrztusiłam się powietrzem ze zdumienia. Dumbledore puścił moją rękę i spojrzał na mnie z uśmiechem. Wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w srebrną kroplę na swojej dłoni, po czym musnęłam ją palcem i poczułam pod opuszkami, gęstą lepką ciecz. Była ciepła i ku mojemu zdziwieniu, wyjątkowo delikatna w dotyku.
       Dyrektor podszedł do biurka i wyciągnął z szuflady, szklaną fiolkę, po czym podszedł do mnie i zebrał srebrzystą krew z mojej ręki. Przejechałam palcem po ranie, uleczając ją, po czym spojrzałam na Dumbledora.
- To naprawdę jest krew jednorożca - powiedziałam zdumiona.
- Tak Lily - potwierdził profesor.
- Czy... Czy ona też ma uzdrawiającą moc? - zapytałam z ciekawością.
- Na pewno - potwierdził moje przypuszczenia dyrektor.
- Ale... Czy w takim razie, jeśli komuś ją podam, by go uzdrowić, to czy ta osoba zostanie przeklęta? - dopytywałam.
- To bardzo dobre pytanie, Lily - przyznał dyrektor - Podejrzewam, że w twoim przypadku zasada jest taka, jak u jednorożców. Jeśli oddasz krew dobrowolnie, to raczej nie powinno mieś to żadnych skutków ubocznych, ale jeśli ktoś zabierze ci ją siłą i się jej napije, najprawdopodobniej zostanie przeklęty.
       Przez chwilę wpatrywałam się w zdumieniu w dyrektora, a potem, z szerokim uśmiechem na twarzy powiedziałam:
- Ekstra.
       Dumbledore, usłyszawszy moje słowa zaśmiał się głośno, a ja lekko poczerwieniałam na twarzy. Dyrektor poklepał mnie przyjaźnie po ramieniu i powiedział:
- To tyle na dzisiaj Lily. Możesz już wracać do przyjaciół.
- Dobrze Panie Profesorze - powiedziałam podnosząc się z krzesła i ruszając w kierunku wyjścia. - Do widzenia.
- Do widzenia Lily - odpowiedział dyrektor - I pamiętaj, że za dwa dni, masz lekcję teleportacji z Alastorem.
       Zazgrzytałam zębami z irytacji przypominając sobie Gbura, ale jednocześnie bardzo się ucieszyłam, słysząc, że nareszcie będę miała okazję nauczyć się teleportacji. Prędko wypadłam na korytarz i raźnym krokiem ruszyłam ku Wielkiej Sali, gdy nagle przypomniałam sobie o wygranym zakładzie z Syriuszem i parsknęłam głośnym śmiechem. Przyspieszyłam kroku chcąc zobaczyć, minę Syriusza podczas posiłku. I niech sobie nie myśli, że nie będę się z niego nabijać. Oczywiście, że będę.
       Weszłam do WS i natychmiast ruszyłam ku swojemu stałemu miejscu. Gdy przechodziłam obok uczniów, słyszałam ich śmiechy i ciche szepty. Wiedziałam kogo one dotyczyły. I wiedziałam dlaczego.
       Kiedy dotarłam wreszcie na swoje miejsce, popatrzyłam na przyjaciół z uwagą, a gdy napotkałam spojrzenie, doskonale mi znanych czarnych oczu, parsknęłam głośnym śmiechem. Zajęłam miejsce i z szyderczym uśmieszkiem na ustach zapytałam:
- I jak się czuje Pani Syriuszowa Black?
       Chłopak spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Choć... W tej chwili chłopaka, to on nie przypominał. Mogłabym się teraz zagłębić w dokładną analizę i wyjaśnić ile się w nim pozmieniało, ale myślę, iż wystarczy, że powiem, że w tej chwili Syriusz wyglądał dokładnie jak swoja damska wersja. Najzwyczajniej w świecie... Eliksir zmienił go w dziewczynę.
- Zatłukę cię Ruda - wysyczał chłopak, na co ja tylko zaklaskałam z niezadowoleniem językiem.
- Nie pamiętasz, jaka była umowa? Mogę cię ośmieszyć, a ty się nie obrażasz.
- Łatwo mówić - stwierdził wciąż nadąsany Łapa.
       Zaśmiałam się cicho, po czym powiedziałam:
- Może się nauczysz, że nie należy się ze mną zakładać.
- No co ty!? - wykrzyknął oburzony Black, a na jego twarzy pojawił się huncwocki uśmiech - Muszę się z tobą zakładać, bo niby kogo ośmieszę następnym razem?
- Prędzej ja ciebie - odparłam z przebiegłym uśmieszkiem.
- Chyba w snach Ruda - odpowiedział z iskrą w oku czarnowłosy.
- Tam również - odparłam, nakładając sobie na talerz sałatkę.
       Słysząc moje słowa Black roześmiał się szczerze, po czym posłał mi swój firmowy uśmiech, na który nie mogłam nie odpowiedzieć.
       Kiedy skończyłam jeść, nagle usłyszałam tuż obok ucha, tak blisko, że aż przeszły mnie ciarki, znajomy głos:
- Lily... Możemy pogadać?
       Nabrałam głęboko powietrza w płuca, po czym wypuściłam je ze świstem. Kiedy szłam do WS, zupełnie o nim zapomniałam. Tak bardzo chciałam zobaczyć Syriusza, że nawet nie pomyślałam o tym, że on też tutaj będzie. Ale prędzej czy później i tak musiałam z nim wreszcie pogadać. Jak widać, miało to jednak nastąpić dużo wcześniej, niż miałam na to ochotę. Wiedziałam jednak, że muszę stawić temu czoła, dlatego właśnie skinęłam potakująco głową i podniosłam się z miejsca. Chłopak również wstał i udaliśmy się na korytarz. Na jednym z pięter, poczułam lekkie pociągnięcie za ramię. Zatrzymałam się i powoli odwróciłam. Wzięłam głęboki wdech i zapytałam patrząc mu prosto w oczy:
- O czym chciałeś porozmawiać?
- Wiesz o czym - powiedział spokojnie, patrząc na mnie tymi swoimi, niesamowitymi brązowymi oczami.
       Westchnęłam ciężko. Miał racje. Wiedziałam o czym chciał ze mną rozmawiać.
- Czy nie możemy po prostu o tym zapomnieć? - zapytałam niewinnie.
- Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że nie będę w stanie o tym zapomnieć. Ty też nie.
       Miał rację. Nie byłam wstanie opędzić się od myśli o jego ustach na dłuższy czas, odkąd po raz pierwszy go pocałowałam. Myślałam o tym codziennie, choć nie zawsze zdając sobie z tego sprawę.
- A czy nie możesz o tym chociaż spróbować zapomnieć?
- Nie chcę - odpowiedział szeptem, a mnie aż zakręciło się w głowie.
       Czy on to naprawdę powiedział? Czy to w ogóle było możliwe? Spojrzałam na chłopaka ukradkiem. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi brązowymi oczami, ze szczerym, lekkim uśmiechem na ustach.
- Posłuchaj - zaczął - Musimy o tym pogadać, bo... Ja muszę się jednego dowiedzieć. Czy...
- Nie - przerwałam mu w pół słowa - Nie pytaj.
- Dlaczego? - zapytał zdumiony.
- Bo i tak nie odpowiem.
- Dlaczego? - ponowił pytanie, a ja westchnęłam nieco sfrustrowana.
- Po prostu... Nie jestem jeszcze gotowa na tą rozmowę.
- Ale Lily... - zaczął, ale znów mu przerwałam, nim zdążył dokończyć zdanie.
- Proszę. Naprawdę nie jestem jeszcze gotowa o tym rozmawiać - powiedziałam wpatrując się w swoje stopy - Czy możemy o tym porozmawiać za jakiś czas? Nie wiem... Na przykład po egzaminach?
- Ale ja naprawdę muszę się tego dowiedzieć - powiedział sfrustrowany chłopak.
- Kilka tygodni cię nie zbawi - stwierdziłam nieco zdenerwowana i spojrzałam Jamesowi w twarz - Naprawdę nie możesz jeszcze trochę wytrzymać?
- Nie! - wykrzyknął zdenerwowany - Ja muszę to wiedzieć!
       Popatrzyłam na Rogacza z wściekłością, ale poczułam, jak w oczach zbierają mi się łzy. Złość nagle ze mnie uleciała i pozostała tylko dziwna pustka i strach. Strach przed odpowiadaniem na jego pytania. Szczególnie na te, dotyczące moich uczuć. Bo odpowiedzi, byłyby szczere i mogłyby mi się naprawdę nie spodobać. A nie chciałam jeszcze poznać odpowiedzi. Jeszcze nie teraz.
- Błagam - powiedziałam wpatrując się w Jamesa - Odłóżmy tę rozmowę na kiedy indziej. Dzisiaj naprawdę nie jestem w stanie odpowiedzieć na twoje pytania. Proszę.
       Przez chwilę milczał, ale w końcu, westchnął z rezygnacją i przytulił mnie mocno do siebie.
- Dobrze - powiedział - Porozmawiamy o tym innym razem.
       Wtuliłam się w ciepłe ciało Jamesa i odetchnęłam z ulgą, a po moich policzkach popłynęły, wstrzymywane łzy. Łkałam cichutko, chowając twarz koszuli Rogacza i ciesząc się jego obecnością u boku. W przerwie w płaczu, wyszeptałam cichutko w jego koszulę, wciąż łkając:
- Dziękuję...

-----------------------------------------------------

O rany! Nie wierzę! Nie było mnie tu już ponad miesiąc, ale nareszcie wróciłam, z wypoczętą i gotową do pracy weną. Przepraszam was za to, że tak dawno mnie tutaj nie było, ale mam nadzieję, że ten rozdział wam to wynagrodzi. Następny powinien pojawić się w weekend. Proszę was bardzo o komentarze, bo to naprawdę motywuje do pisania i jestem przy tym bardzo ciekawa, jak wiele was tu jeszcze zostało.
Pozdrawiam w te przyjemne wakacje, kiedy pewnie wszyscy już, bądź jeszcze śpią :)

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Emm... Dzień Dobry ^^
      NARESZCIE JEST NOWY ROZDZIAŁ, CZY TY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ Z TEGO ILE NA NIEGO CZEKAŁAM, TIGRA?!
      Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale:
      1) Wczoraj moja kochana mamusia musiała się obudzić o tej 22:45 i na mnie nawrzeszczeć, że jeszcze nie śpię. Szczegół, że na początku wakacji obiecywała mi, że nie będę musiała chodzić spać przed 00:00, ale kogo to obchodzi? -.-
      2) Moja kochana babcia wygoniła mnie do sklepu xc
      No, ale już jestem, co? Czyli możemy zaczynać?
      Dobra, szybki look na zszywkę, na maila, poszukiwanie słuchawek, YouTube, playlista "Do pisania" i mogę nareszcie zacząć pisać :D
      RETROSPEKCJA (15.07.15 r.)
      ok. 12:00 - BOŻE ŚWIĘTY ROZDZIAŁ DZISIAJ, ROZDZIAŁ DZISIAJ! *skacze jak mała piłeczka*
      14:37 - Nudzę się xc Tigra, gdzie jest ten rozdział?!
      18:56 - A może sprawdzę teraz, czy jest?
      20:34 - A ja nadal czekam xc
      21:22 - W sumie rozdziału jeszcze nie ma... Ale może napiszę komentarz już teraz? I tak wiadomo, że rozdział będzie:
      - cudowny
      - zarąbisty
      - idealny
      - wspaniały
      - zajebiaszczy
      - celujący!
      - wybitny
      - bajeczny
      - super
      - tutaj multum dobrych przymiotników opisujących rozdział
      Więc piszę teraz ten kom xD
      21:55 - BOŻE ŚWIĘTY! NARESZCIE! *dowiesz się wkrótce, little suprise for you ^^*
      22:00 - Może obejrzę jakieś anime?
      22:01 - Głupie pytanie. Oczywiście, że obejrzę.
      22:29 - Teraz dodałaś?
      22:45 - Super. Mama przyszła -.-
      23:06 - Okay. Wróciłam z łazienki. Skończę tylko ten odcinek...
      23:23 - Teraz?
      23:24 - DLACZEGO MUSZĘ CZEKAĆ AŻ DO JUTRA, RANA?! XC
      KONIEC RETROSPEKCJI, WRACAMY DO 16.07.15 r. GODZ: 9:52
      Okay. Retrospekcja skończona. Teraz wypadałoby to jakoś skomentować, co? ^^
      A skomentuję dzisiaj wymieniając litery alfabetu :3
      A) Uhuhu.... Kara dla Łapci *słodki uśmiech mordercy* Zaczyna mi się podobać :D
      B) A tak w ogóle to gratuluję ci wyświetleń! Przegoniłaś mnie, kochana! :D
      C) OMG "Kiss the rain" *o* omnomnomnomnomnom <3 Cudowny nastrój do Jily <3
      D) Sunia? Hahahahahahaha *padłam na ziemię* Rozumiem, że Łapa i te sprawy? Czekaj... Muszę się wdrapać na łóżko... Hihihi, nie mogę przestać się uśmiechać xD
      E) Czemu nie ma jeszcze innych komentarzy? o.O Skandal :o
      F) Włączają mi się same słodziaśne piosenki <3 Idealne do Jily <3 Ciekawe dlaczego? :D
      G) Ale, ale czemu ja nie komentuję rozdziału? Już wracam, kochana ^^
      H) Mhm... Eliskir? Hmm... Interesujące, interesujące... Musimy ustalić jakie mam hipotezy, jasne?
      * Emm... Zamiana w jakieś zwierzę? (Nie wiem dlaczego, ale uznałam, że Syriusz zamieni się w Skunksa xD)
      * Może... Zamiana w Smarka? To by było druzgoczące. Ale w sumie tylko Syriusz wiedziałby, że jest Smarkiem o.O To może do tego jakaś koszulka z napisem "Mam na imię Syriusz Black"? Nie... To głupie ;P
      * Ośmieszające... Zamiana w McGonagall? xD
      * Nwm... Nie mam więcej hipotez xc
      I) Ooo... Już wiem! Czekaj.... *podchodzi do szafy i ją otwiera* Wiedziałam! Takie ładne piosenki mi się włączają dlatego, że w szafie siedzi mi Zgredziu! :D
      J) Teraz scrollujemy na górę i czytam dalej :D
      K) POCAŁOWALI SIĘ <333 *skacze, tańczy, robi fikołki, śpiewa "MIŁOŚĆ ROŚNIE WOKÓŁ NAS! I CO?! NIKT MI NIE WIERZYŁ, ŻE BĘDĄ RAZEM!!!" :DDDD Jeszcze nie zdążyłam się tym nacieszyć *-* Ooo... Wiem co zrobię! Wyślę ci na maila ^^
      L) "L" jak "LOVE" <3 A wiem, że w końcu MUSI się tutaj pojawić <3 I nie możesz go psuć Tigra! xc Bo będę płakać xc
      Ł) "Somebody that I used to know" *nuci pod nosem, czytając"
      M) Babcia się ze mnie śmieje, że śpiewam do laptopa xc xD
      N) Już, już! Nie patrz się tak na mnie xc Już komentuję rozdział!
      O) Oczywiście, że zmienia o.O Jak mogłaś pomyśleć, że tak nie będzie? Przecież dzięki temu, powstanie Harry <3 I będzie love <3

      Usuń
    2. P) Tigruś... Powiedz, że nie zrobisz mi tej przykrości i Lily powie mu to dzisiaj, prawda? Powiedz, że tak xc Tak...?
      R) Oł... Proszenie o pomoc, Czarnej <3 To jest takie urocze <3 Może niektórzy stwierdzą, że mało męskie, ale... To taaaaaaaaaaaaaaaaaaakie słodkie <3
      S) KYAAAAA <3 Nadal się rozpływam. To takie słodkie <3 (Umrzyj xc Dlaczego włączyłeś coś takiego? Miało być uroczo ;___; A nie wzniecam tu buntu, przeciwko Kapitolowi. Przynajmniej na razie.) James <3 Uroczy James <3 Wszystko takie urocze <3
      T) (Literki alfabetu mi się kończą xc) Pozbierasz się, pozbierasz Lily <3 Wierzę w ciebie <3
      U) Podejrzane... Nie całuj go po tym? Może... Będzie mu brzydko pachnieć z ust? Albo zamieni się w tego skunksa? Nie wiem xc Powiedz mi w końcu xc
      W) Lily jest taka zła xD Na wszystkich posiłkach xD Leżę. To jest coś złego Tigra... Uwielbiam, kiedy jesteś taka wredna xD
      Y) Lily! Czekaj! *biegnie za nią i zagradza jej drogę* Porozmawiaj z Jamesem! ;___; Proszę xc
      Z) W ciele Lily płynie krew jednorożców... O maj got... To źle... Bardzo źle... o.O Czy to jest związane z tym o czym myślę? o.o Boję się o Lily...
      Ź) CO?! SYRIUSZ JAKO DZIEWCZYNA?! NIE WIERZĘ XD LEŻĘ XD I NIE WSTAJĘ XD Cudowne <3
      Ż) Oooo... Kolejne zakłady? Podoba mi się <3 Zakłady (i butelka) z Huncami zawsze jest fajna :D Mam nadzieję, że tym razem Lily przegra i Syriusz w przypływie nagłej miłości do James'a wykorzysta to jakoś ;) Wiesz co mam na myśli, nie? ;)
      *tu się zepsuło, bo miałam limit i mi się niektóre usunęły, bo źle kopiowałam xc Napiszę od nowa*
      A1) O MAJ GOT! ROZMAWIAJĄ ZE SOBĄ <33333 *skacze ze szczęścia*
      B1) Czekaj... Ale o czym oni ze sobą chcą porozmawiać?
      * O pani w czerwieni?
      * O tym czy, Lily zostanie jego dziewczyną?* OŚWIADCZYNY?! *wiem, że nie, ale można pomarzyć *-* <3*
      * "Zabijemy dziś Smarka? No chodź zrobimy to!" (wiem, jestem zua, psuję podniosły moment xD)
      C1) Aaaa... O pocałunku chcą gadać <3
      D1) Czekaj *loading...* Jak, czemu Lily nie chce o tym gadać? WHY?! Tak wiem. Ważne dla fabuły xc Ale... Ja chcę love xc
      E1) No cóż. Przynajmniej był przytulas... <3
      Uff... Kończę.
      Spędziłam na nim około 30 minut o.O
      Ale było warto <3
      Mam nadzieję, że długość odpowiednia :3
      PS. ROZDZIAŁ W WEEKEND?! KOCHAM CIĘ <3
      Ass

      Usuń
    3. Eee...
      Tego jest tyle, że jak tylko to zobaczyłam, to zaczęłam się śmiać i nie przestałam, aż skończyłam wszystko czytać. Serio, dziękuję ci Ass za ten komentarz. Jest genialny! <3 <3 <3
      Ok, a teraz pora na odpowiedź. Daj mi chwilę. Zaraz wrócę... Ok, jestem. Z arbuzem, na którego miałam ochotę od wczoraj, łyżeczką, żeby go jeść i wodą prosto z lodówki. Dobra, teraz jestem gotowa pisać :) A więc, będę odpisywać na twoje podpunkty :D
      Ale najpierw cię przeproszę, że musiałaś czekać aż do dzisiejszego ranka Miałam nadzieję, wczoraj zaraz po treningu (tak, mam treningi w wakacje i się z tego cieszę :D ) wpadnę do domu, wyjdę z psem przed klatkę i szybko skończę rozdział. Tak się jednak złożyło, że kolega (tak, ten o którym myślisz) zaprosił mnie, żebyśmy puścili razem lampion, przez co, trochę dłużej mi się zeszło po treningu i nie zdążyłam wcześniej dodać. Ale specjalnie dla ciebie siedziałam do 3:30, żeby skończyć ten rozdział, więc sama rozumiesz :)
      Chwila... Arbuz mi chlapie na laptopa, więc przeniosę się na łóżko, żeby go skończyć i zaraz wracam... ... ... Ok, jestem :) Więc kontynuuję :D
      A) No ja myślę, że Kara dla Łapci ci się spodoba :D
      B) Serio cię przegoniłam? Ej, faktycznie! Jupi! :P
      D) Sunia to genialne przezwisko. Dlaczego nie podoba się Dorcas, to ja nie rozumiem ;P
      E) No ja też nie wiem, czemu nie ma jeszcze innych. Bo się obrażę :P Mam nadzieję, że niedługo pojawią się inne :D
      H) Hah... Rozwalił mnie pomysł ze skunksem :DDD Czemu ja na to nie wpadłam? XD
      K) Pocałowali się, ale to jeszcze nie znaczy, że już będą razem :P
      L) Nie płacz, nie płacz. LOVE w końcu się tutaj pojawi XD
      Ł) "Somebody that I used to know"
      M) Też bym się, śmiała na jej miejscu :D
      N) No ja mam nadzieję, że komentujesz Ass ;)
      O) Oczywiście, że w końcu będzie :)
      P) Ha! Jestem wredna i mu nie powie :P
      R) Oczywiśce, że słodkie. Poza tym, kogo jak nie Czarną prosić o pomoc. No przecież nie Łapę :P
      S) Ja wiem, że James taki uroczy i wogóle, ale on taki jest i za to go kochamy :D
      T) Też w nią wierzę. Dzielna dziewczyna!
      W) Też siebie uwielbiam kiedy jestem wredna ;P
      Y) A nie, bo z nim nie porozmawiam :P
      Z) Owszem, płynie w niej krew jednorożców :D Z czym to jest związane, o czym ty myślisz? Odpisz na to pyt na gmailu, nie zdradzajmy innym sekretów :P
      Ź) Tak wiem XD To jeden z moich lepszych pomysłów, nie przechwalając się XD
      Ż) Nie martw się :D To zdecydowanie nie ostatni zakład Lilki z Łapą. No i oczywiście dziewczyna nie zawsze będzie miała szczęście wygrywać :P XD
      B1, C1, D1) O czym chcą rozmawiać? James chciał pogadać o pocałunku i o dziewczynie w czerwieni. A Lily boi się, że jak zada jej pytanie o ten pocałunek, to ona wyzna swoje uczucia, a że nie jest ich pewna, bądź nie jest w stanie im zaufać, to nie chce o tym gadać. Nie martw się, już niedługo będzie love :D
      E1) Oczywiście, że był. Musiałam wynagrodzić, brak rozmowy i pocałunku ;)
      Uff... Kończę ;)
      Siedzę nad tym od 15 min, nie licząc przerw na zjedzenie arbuza i pójście po wodę.
      Rozdział już w ok. 60% - 70% napisany, więc pojawi się w sobotę ;)
      Wnioskuję z twojego koma, że się spodobało, z czego bardzo się cieszę i mam nadzieję, że następny rozdział też ci się spodoba :D

      Usuń
  2. No więc tak: jest super! :D
    Syriusz jako dziewczyna, to musiało być piękne <3 Chciałabym to zobaczyć ^^ Ciekawe, co na to nauczyciele?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Nie mam pomysłu jak zacząć ten komentarz ale muszę ci powiedzieć że cieszę się iż pojawił się nowy rozdział a następny planujesz dodać w weekend. Powiem ci że upewnićnićło mi tego jak piszesz i twoich rozdziałów że postanowiła przeczytać parę rozdziałów jeszcze raz. Po przeczytaniu ich powiem ci że świetnie piszesz(możliwe że kiedyś ci już to pisałam) i mimo że wiedziałam co się kiedy stanie to i tak czytając odczuwałam zaciekawienie i chęć wiedzy co będzie dalej(chociaż już wiedziałam) .
    No to teraz przejdę już do tej właściwiej części komentarza czyli wszystkiego dotyczącego tego rozdziału który jest wspaniały.
    Długo kazałaś nam czekać żeby dowiedzieć się jak działa ten eliksir. Chociaż jak Evans powiedzała Dor żeby go lepiej nie całowała to w mojej główce pojawiła się myśl że może zmieni go w dziewczyne.
    Teoria Dumbledore'a okazała się w stu procentach prawdziwa. Tak się zastanawiam czy to będzie miało jakieś większe znaczenie. Może Voldziu się dowie o tym i będzie chciał krwi Evans ??
    Rogacz tak bardzo chciał tek rozmowy a i tak nic się nie dowiedział. Zastanawiam się o co chciał ją spytać ? Mam na to dwie teorię. Pierwsza chciał się spytać/upewczy to ona jest tą dziewczyną w czerwonej sukience z balu. Druga chciał się spytać czy ten pocałunek coś zmienia i czy ma u niej jakąś szansę. Bardziej bym się skłaniała ku pierwszej teorii. To było urocze jak się tak do niego przytuliła.
    Pozdrawiam
    Obliviate kiedyś Gabriela Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba ci się mój styl pisania. Naprawdę miło to usłyszeć :)
      Powiadasz, że coś zaczęłaś się domyślać? Gratuluję! XD Ja bym się chyba nie domyśliła, więc naprawdę ci gratuluję :D
      Co do krwi jednorożców, to Lily będzie ją wykorzystywać do uzdrawiania innych. Chyba :P A co do twoich teorii dotyczących rozmowy Lily z Rogaczem, to one obie są słuszne, bo James chciał z Rudą pogadać na oba te tematy :)
      Dzięki za komentarz i również pozdrawiam :D

      Usuń
  4. Czwarta! Jeah :')
    Zaklepuje miejsce xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie wyjeżdżam na obóz, więc spodziewaj się mnie za 2 tygodnia. Rozdział super! I zaprasza do mnie na nową notkę.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń