Mimo, że w królestwie panował radosny nastrój, nie każdy żył w podobnym przekonaniu. Pewna ruda osóbka, która dopiero co wstała z łóżka właśnie kończyła poranną toaletę. Mimo faktu, że dzień był tak wspaniały, nie potrafiła się nim cieszyć. Był jeden, bardzo prosty powód. Jej rodzice, mieli jej dzisiaj przedstawić kolejnego kandydata, do jej ręki. Miała już tego serdecznie dość.
Wszystko zaczęło się, kiedy skończyła szesnaście lat. Jej rodzice, jako władcy państwa, chcieli jak najlepiej wydać córkę za mąż, tak by była szczęśliwa i żyła w dostatku. Jednak księżniczka, absolutnie nie była zainteresowana małżeństwem. Pragnęła tylko odpoczywać w towarzystwie swoich dam dworu i nie martwić się o swoją przyszłość. Niestety, wieści o niezamężnej księżniczce szybko się rozeszły i już niedługo potem do zamku zaczęli zjeżdżać książęta ze wszystkich stron, by ubiegać się o jej rękę. Każdego jednak odrzucała, znajdując w nim jakąś wadę.
I tym razem dziewczyna, nie była zadowolona z przyjazdu kolejnego mężczyzny, z którym będzie się musiała zapoznać. Westchnęła z irytacją, mając nadzieję, że szybko uda jej się go odtrącić i wrócić do beztroskich, pałacowych rozrywek.
Rozmyślania księżniczki przerwało ciche pukanie do drzwi.
- Proszę - odpowiedziała.
Do komnaty wkroczyła jedna z dam dworu, najlepsza przyjaciółka rudowłosej.
- Jesteś już gotowa Lily?
- Nie! - odpowiedziała księżniczka z naburmuszoną miną.
- Nie narzekaj Lilyanne. Może ten akurat ci się spodoba - powiedziała dziewczyna, poprawiając dziewczynie włosy.
- Ale Dorcas, ja nie chcę wychodzić za mąż - poskarżyła się Lily.
- Wiem, wiem... Ale może chociaż spróbuj dać mu szansę. Co ty na to?
- Ech... Niech będzie - odpowiedziała zrezygnowanym tonem księżniczka.
- I tak trzymaj! - wykrzyknęła z piskiem dama dworu.
- Jak wyglądam? - zapytała Lily wstając i pokazując się przyjaciółce ze wszystkich stron.
- Wspaniale! - wykrzyknęła tamta, klaszcząc radośnie.
- Ok, ok... Chodźmy już. Im szybciej to zaczniemy, tym szybciej to wszystko się skończy.
Dorcas słysząc to, tylko przewróciła oczami, ale już po chwili wzięła księżniczkę pod rękę i plotkując wyszły z komnaty.
***
Piękny czarny rumak gnał przed siebie pędem, bez zatrzymania. Pot spływał mu po karku, ogon kołysał się miarowo, a kopyta ledwie dotykały ziemi. Mężczyzna dosiadający konia zaśmiał się, czując wiatr powiewający mu we włosach. Nagle chłopak usłyszał za sobą krzyk:
- James! Zaczekaj na mnie.
Niechętnie więc wyhamował konia i poczekał, aż dogoni go jego najlepszy przyjaciel, Syriusz, który gdy tylko do niego podjechał, rzucił mu z wyrzutem.
- Mógłbyś na mnie zaczekać.
- Nie moja wina, że jesteś taki wolny.
- Ja? Wolny?! - oburzył się chłopak.
- Tak, ty - odparł ze śmiechem James, szturchając przy tym konia lekko piętami, by ruszył w dalszą drogę.
- Nieprawda - zaoponował Syriusz idąc w ślady przyjaciela.
- Tak? To może mały wyścig?
- Zgodziłbym się, ale już dojeżdżamy. Nie wypada nam tam wpadać w galopie. Jesteś w końcu księciem, więc powinieneś się nienagannie prezentować.
- Oj, no błagam...
- Nie, nie wymigasz się. Pokaż no mi się tutaj. Mhm... Ok. Popraw płaszcz. I zrób coś z tymi włosami, bo są porozwiewane na wszystkie strony.
- Kiedy ja tak lubię - zaoponował niezadowolony James.
- No już bez dyskusji - odpowiedział Syriusz surowym tonem, więc książę w końcu posłuchał i zrobił co mu polecono.
Jechali przez chwilę w milczeniu, powoli dróżką, gdy nagle zza pagórka zobaczyli przepiękny pałac. Obaj oniemieli i zatrzymali na chwilę konie, by podziwiać niezwykły krajobraz. Wokół zamku, rozciągało się olbrzymie, doskonale zadbane miasto, a za nim wszędzie widać było lasy jeziora i pola uprawne, a gdzieniegdzie słońce odbijało swe promienie od niewielkich strumyków i leniwie płynących rzeczek.
- Niesamowite - wyszeptał Syriusza, a James, nie będą w stanie nie powiedzieć, tylko przytakną.
Po chwili dwaj mężczyźni ruszyli dalej, prosto w kierunku zamku. Rolnicy pozdrawiali ich co jakiś czas, po czym znów wracali do pracy. Jeźdźcy przyglądali się temu ze zdziwieniem, ale jednocześnie z radością. Już od dawna nie widzieli, tak życzliwych ludzi.
- Jak myślisz? Jaka ona jest? - zagadnął przyjaciela James.
- Nie wiem - odpowiedział wzruszając ramionami. - Słyszałem, że jest inteligenta, ale też strasznie uparta. No i jak dotąd nie wybrała sobie męża.
- Zapewne to kolejna lalunia bez charakteru - odparł zdegustowany książę.
- Wątpię - odpowiedział Syriusz - Ale w sumie wszystkiego się dowiemy, kiedy ją spotkamy, prawda?
James tylko skinął głową, po czym razem z przyjacielem ruszyli powoli w kierunku zamku, by spotkać się z księżniczką.
***
Księżniczka siedziała właśnie na kanapie i rozmawiała ze swoją przyjaciółką, gdy jeden ze służących zapowiedział księcia Jamesa z królestwa Krynti. Obie dziewczęta więc wstały i udały się do sali tronowej, gdzie miało się odbyć spotkanie. Kiedy dziewczęta weszły do sali, Lily zaparło dech w piersiach. Oto przed nią stał wysoki młodzieniec, ubrany w książęce szaty. Stał niedbale, ale prezentował się przy tym znakomicie. Jego ciepłe brązowe oczy rozglądały się ciekawie po sali. Czarne włosy miał lekko rozwiane, jakby dopiero co jechał galopem na koniu i nie zdążył ich jeszcze poprawić. Nie wiedząc dlaczego, strasznie zirytowało to Lily.
- Zawsze wyglądasz jak strach na wróble, czy to twój sposób na podryw? - zapytała wpatrując się w gościa, który zobaczył ją dopiero po tym jak się odezwała.
Zamarł wpatrując się w drobną dziewczęcą postać, która stała przed nim. Ubrana była w ciemnozieloną sukienkę, rozkloszowaną ku dołowi. Jej rude włosy połyskiwały czerwienią w promieniach słońca, a niesamowicie intensywne zielone oczy wpatrywały się z niego przenikliwie. Wymownie założone na piersiach ręce, wskazywały na to, że dziewczyna nie zamierza uznać go za kandydata do swej ręki. Ale mimo wszystko, nie przejął się tym i podszedł do księżniczki i ukłonił jej się elegancko, po czym ujął jej dłoń i pocałował jej wierzch. Podniósł oczy na księżniczkę i widząc na jej policzkach lekki rumieniec wyprostował się i z szelmowskim uśmiechem na ustach przeczesał włosy palcami, na co Lily cicho prychnęła.
- Musisz być taki irytujący? - zapytała.
- To moja specjalność Madame Lilyanne.
Dziewczyna znów prychnęła, po czym odrzuciła włosy na plecy i odwróciła się na pięcie, ruszając w kierunku ogrodu. James uśmiechnął się pod nosem, gdy zobaczył jak odwróciła się w jego kierunku, a kiedy napotkała jego spojrzenie, zarumieniła się i ruszyła przed siebie, a on bez chwili zwłoki ruszył za nią.
W tej samej chwili Dorcas podeszła do Syriusza i stanęła obok niego, podobnie jak chłopak patrząc na oddalającą się parę.
- Polubiła go - powiedziała z radością.
- Zrobiła na nim wrażenie - dodał przyjaciel księcia - Myślę, że coś może z tego być.
- Ma Pan całkowitą rację - zgodziła się z nim dziewczyna.
- Och, proszę... Tylko nie Pan. Mów mi Syriusz - powiedział chłopak odwracając się w stronę czarnowłosej i ujmując jej rękę, po czym złożył na jej dłoni lekki pocałunek. - Z kim mam przyjemność? - zapytał podnosząc wzrok.
- Nazywam się Dorcas - odpowiedziała przyjaciółka księżniczki dygając.
- Miło poznać - odpowiedział z uśmiechem, po czym wystawił rękę i za proponował - Może pokażesz mi okolicę?
- Z wielką chęcią - odpowiedziała dziewczyna ujmując chłopaka pod ramię i wyprowadzając go z zamku w kierunku miejskiego rynku.
Tak właśnie kończy się ta historia. To co będzie miało miejsce kilka dni później, to już zupełnie inna bajka i pozostaje nam się tylko zastanawiać, jaki los przyniesie bohaterom jutro.
-----------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie!
Możecie być ze mnie dumni, bo nareszcie udało mi się coś napisać. Może niedługo pojawi się nowy rozdział. Mam taką nadzieję, ale nic nie obiecuję. W każdym razie jest miniaturka, już od dawna zapowiadana. Co prawda nie jest jakoś zbytnio wybitna ani zbyt długa, ale mam nadzieję że ujdzie.
A tak w ogóle to została napisana, ponieważ blog odwiedziło już 10 000 osób i wciąż przybywa mu nowych czytelników. Bardzo chciałabym wam za to podziękować, bo ten blog istnieje również w znacznym stopniu dzięki wam, dlatego należą wam się gratulacje i podziękowania. Mam nadzieję, że się na mnie nie zawiedziecie i dalej będziecie chętnie czytać mojego bloga.
Tak swoją drogą, to inspirację na tą miniaturkę poddał mi film "Kopciuszek". Oglądał ktoś?
Pozdrawiam i życzę miłego dnia/wieczora :)
Świetna miniaturka! :D Pomysł mi się podoba :) Nie oglądałam tego filmu, ale na pewno obejrzę.
OdpowiedzUsuńFajnie, że moja miniaturka ci się spodobała :)
UsuńCo do filmu, to jest poprostu przepiękny. Oczarował mnie już na samym początku. Był taki... Magiczny, wspaniały, czarujący... Po prostu brak mi słów :)
Naprawdę polecam.
Miniaturka jest cudowna! <333 Sam pomysł jest wspaniały, a w jaki sposób to pokazałaś to zupełnie inna piękna bajka. Juz dawno nie czytałam takiej świetnej miniaturki *.* Jeju, zauroczyłaś mnie :))
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział nniecierpliwie i pozdrawiam :}
Panienka Livvi
Cieszę się, że miniaturka cię oczarowała, no i oczywiście cieszę się, że spodobało ci się to, jak ją napisałam. Mam nadzieję, że rozdział pojwi się niedługo. Postaram się, bo nawet wiem już jak to napisać i może znajdę trochę czasu by to zrobić.
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo ładna miniaturka <3 Czekam na rozdział :*
OdpowiedzUsuńLuna
Cieszę się, że się podoba i mam nadzieję, że nie będziesz musiała czekać zbyt długo.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGenialna notka. Wchodzę sobie na internety i tu bam miniaturka. Chociaż moja pierwsza reakcja : "władcy kraju? Pomyliłam blogi?". W każdym razie jest świetna i czekam na rozdział, a propo są u mnie 2 nowe, więc zapraszam :-) http://evansuszm.blogspot.com/2015/04/rozdzia-12.html?m=1
UsuńCieszę się, że się spodobało a do ciebie zaraz zajrzę :D
UsuńMiniaturka jest świetna a tak poza tym gratuluję 10 000 odwiedzin czy jak kto woli wyświetlień. W sumie nie dziwię się gdyż piszesz znakomicie i powiem ci że twój blog jest jednym z dwóch moich ulubionych. Dobra teraz przejdę do komentowania treści miniaturki. Lily taka wybrana i odsyłała kandydatów na męża z kwitkiem. Oczywiście działo się tak do momentu w którym poznała Jamesa. Syriusz powinien troszkę potrenować jazdę żeby nie musieć prosić Jamesa aby ten zwolnił. Ciężko mi było wyobrazić sobie Jamesa na koniu ale kiedy mi się udało stwierdzam że lepiej wygląda on podczas lotu na miotle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
Gabriela Black
Ps. Nie miałam ostanio czasu aby obejrzeć ale napewno obejrze.
O rany!
UsuńDziękuję :) Strasznie się wzruszyłam, kiedy to przeczytałam :D
Mam nadzieję, że nie będziesz musiał zbyt długo czekać :)
O maj gad! Tigruś! Powinnam szykować koszyk na święconkę, ale ci... xD
OdpowiedzUsuńPrzeczytam miniaturkę i wkrótce pojawi się tutaj kom! ^^
Ja wciąż o tym pamiętam...
UsuńDobrze, więc nadal cierpliwie czekam :D
UsuńMatko, Aria xD
OdpowiedzUsuńJakie to świetne! Pomysł, żeby zrobić z nich królewską rodzinę jest WYBITNY :D
Ciągle mnie zaskakujesz, jak Ty to robisz?
Syriusz taki ugrzeczniony, no no no ^^
Rany, jakie to słodkie XDD
Uwielbiam Cię Tigra <3
Czekam na rozdział! Weny ;*
Mrs. Pritchard
Cieszę się,że ci się spodobało i że cię zaskoczyłam. Mam nadzieję, że to nie pierwszy, ani nie ostatni raz :D
UsuńJejku *-*
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka! Ten pomysł - genialny! :D Tak bardzo nawiązuje do ich relacji, haha :D Pewnie go wybrała B| Na bank! :D Jeszcze te rumaki *..*
Świetne, świetne, świetne! :)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :3 Kochana napisz go jeszcze w kwietniu! Proszę ;-;
Pozdrawiam, Kathrine ;**
{http://jily-love-forever.blogspot.com}
Cieszę się, że miniaturka ci się podoba.
UsuńNie martw się, już pracuję nad rozdziałem 50 więc niedługo powiniwn się pojawić.
Pozdrawiam :)
To super ^^
UsuńCzekam :D
Weeny życzę :D