Siedziałam właśnie w WS z dziewczynami i spożywałam śniadanie, gdy nagle usłyszałam nad głową znajomy głos:
- Siemka mała.
Odwróciłam się w kierunku chłopaka i uśmiechnęłam się do niego wesoło.
- Cześć Shawn.
- Mogę się przysiąść? - zapytał wskazując na wolne miejsce obok mnie.
- No jasne - odpowiedziałam, a chłopak usiadł.
Zobaczyłam jak dziewczyny wymieniają zdumione spojrzenia, a potem mrugają do mnie porozumiewawczo. Przewróciłam tylko oczami i zajęłam się rozmową z nowo przybyłym.
- Wyglądasz dużo lepiej niż ostatnio - stwierdził.
- Tak - potwierdziłam z lekkim uśmiechem. - To co mi ostatnio powiedziałeś bardzo mi pomogło.
- Cieszę się, że mogłem pomóc - odpowiedział szczerząc do mnie zęby, po chwili jednak na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie. - Lily?
- Tak?
- Ja... No ten... Chciałem cię zapytać, czy nie pomogłabyś mi może z zaklęciami? No bo mam teraz OWT-emy a nie bardzo sobie radzę. Wiem, że jesteś dopiero w piątej klasie i nie znasz całego materiału, ale może mogłabyś mi pomóc? - zapytał niepewnie.
- Nie ma sprawy - odpowiedziałam uśmiechając się. - Chętnie ci pomogę.
- Dzięki - odpowiedział z wdzięcznością.
- To kiedy się spotykamy?
- Hmm... Może we wtorek o 18? Mam wtedy wolne.
- Ok, mnie też pasuje ten termin.
- To dobrze. Może będziemy się spotykać w PW, a potem poszukamy jakiejś wolnej sali?
- No jasne - odpowiedziałam uśmiechając się do niego przyjaźnie.
Kiedy już wszystko ustaliliśmy rozmowa zeszła na inne, dużo ciekawsze tematy. Shawn okazał się być bardzo sympatyczny i dobrze mi się z nim gadało. Kto wie, co przyniesie przyszłość, ale może zostaniemy przyjaciółmi.
***
Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego...
Szedłem razem z chłopakami do Wielkiej Sali. Właśnie o czymś zawzięcie dyskutowali, ale ja nie brałem udziału w rozmowie. Ostatnio nie mogłem się skupić na niczym innym, poza dziewczyną z balu. Chciałem ją znaleźć. Chłopaki mi pomagali, ale miałem wrażenie, że czasami mają mnie dość jak zaczynam ten temat. Ale nic nie mogłem na to poradzić. Doszliśmy na miejsce i rozsiedliśmy się na swoich miejscach. Wciąż zamyślony, nałożyłem sobie na talerz porcję jajecznicy i zacząłem jeść.
Nagle z rozmyślań wyrwał mnie perlisty śmiech. Zamrugałem zdezorientowany i rozejrzałem się wokół siebie. Kilka miejsc dalej siedziała roześmiana Lily. Kiedy na nią spojrzałem, odrobinę się odprężyłem i lekko uśmiechnąłem. Już dawno się jej nie przyglądałem i niemal zapomniałem jaka była śliczna. Piękne czerwone usta, rude, lekko lśniące czerwienią włosy i najwspanialsze na świecie szmaragdowe oczy. Znów się zaśmiała, a ja poczułem, jakby przez moje ciało przepływał rozgrzewający strumień.
Kiedy to wrażenie minęło spojrzałem na osobę, która siedziało obok niej i zamarłem. Cały się sprężyłem, zacisnąłem pięści i szczęki. A to wszystko dlatego, że koło Lilki siedział Shawn, mój kapitan. Patrzyłem na niego, gdy powiedział coś cicho do Rudej, a ta ponownie parsknęła śmiechem. Poczułem ogromną wściekłość. Siedzący przede mną Remus, zauważył, że coś jest nie tak, bo zapytał:
- Coś się stało James?
- Spójrz tam - odpowiedziałem przez zaciśnięte zęby.
Lunatyk spojrzał we wskazanym przeze mnie kierunku, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Czego się cieszysz? - zapytałem wciąż wściekły.
- Nareszcie wróciła do normy. Ostatnio chodziła strasznie przygaszona, ale jak widzę teraz już jest ok.
- I ciebie to cieszy?!
Wciąż czułem w sobie irracjonalną wściekłość. Skąd mi się to wzięło?
Remus spojrzał na mnie zdziwiony i zapytał:
- A tobie co jest? Dziwnie się zachowujesz.
- Przestanę się tak zachowywać, kiedy ten pajac odczepi się od mojej Lilki.
- Twojej? - zapytał zdumiony Remus, a po chwili na jego twarzy pojawia się złość. - Od kiedy to ona jest twoja, co? Po tym całym balu, olałeś ją i przestałeś na nią zwracać uwagę. Nawet nie widziałeś jak cierpiała z tego powodu. Ale nie... Ty się tym nie przejąłeś, zajęty jakąś laską niewiadomo skąd. A teraz, kiedy wreszcie jest sobą, dzięki Shawnowi, tobie odbija i zaczynasz twierdzić, że ona jest twoja. Poinformuję cię o czymś. Nie jest twoja. I nigdy nie była - wypomniał, po czym wściekły wstał od stołu i wyszedł z WS.
Zdziwiły mnie jego słowa. Czy ja naprawdę olewałem Lily. Nie przypominałem sobie. Ale jakby na to nie spojrzeć, od balu, wciąż chodziłem z głową w chmurach, myśląc o tamtej dziewczynie. Westchnąłem i ponownie spojrzałem na Lily i Shawna i coś się we mnie zagotowało. Trochę to trwało zanim zrozumiałem, że była to zazdrość.
Z frustracją spojrzałem na talerz przed sobą. Nie zjadłem jeszcze jajecznicy nawet w połowie, ale straciłem apetyt. Wstałem od stołu i wyszedłem na błonia, by się przewietrzyć. Musiałem wszystko na spokojnie przemyśleć.
Koniec psot...
***
Minął kolejny tydzień, a ja chodziłam cała w skowronkach. Ostatnimi czasy, niemal każdego dnia spotykałam się z Shawnem. Był wspaniały. Miły, troskliwy, opiekuńczy, a przy tym przyjacielski i bardzo zabawny. Polubiłam go i obdarzyłam zaufaniem. Wydawał się być osobą, której można powierzyć swoje tajemnice. I w dodatku, wspierał mnie przez cały czas.
Przypomniałam sobie korepetycje, których mu udzieliłam i uśmiechnęłam się ciepło. Było bardzo zabawnie. Początkowo przerobiliśmy kilka zaklęć z początkowych klas, a potem razem zaczęliśmy się uczyć zaklęć, których naukę rozpoczyna się w szóstej klasie. Było przy tym mnóstwo śmiechu, gdyż, na początku, żadnemu z nas nic się nie udawało, a jeśli już coś wyczarowaliśmy, to zwykle nie to czego było nam aktualnie potrzeba. Niekiedy wychodziły kombinacje, które zwalały nas z nóg i sprawiały, że tarzaliśmy się ze śmiechu po ziemi.
W tej chwili siedziałam sobie właśnie na pomoście nad jeziorem. Chciałam się trochę przewietrzyć. Ann siedziała z Lunatykiem w bibliotece, a Dor ćwiczyła z Syriuszem na boisku, więc wybrałam się tutaj sama.
Zaczynało już być ciepło. A przynajmniej wystarczająco, by lód, który skuł jezioro zimą, teraz zaczął odmarzać. Spuściłam rękę i zanurzyłam palce z zimnej wodzie. Przeszedł mnie dreszcz, więc zabrałam dłoń, po czym mocniej opatuliłam ramiona płaszczem i zawiązałam na szyi szalik. Wiatr szumiał cicho i poruszał taflą jeziora, w którą właśnie się wpatrywałam.
Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos:
- A ty znów tutaj.
- Lubię tu siedzieć - odpowiedziałam, nie odwracając wzroku.
Postać usiadła obok mnie.
- Tutaj zagadałem do ciebie po raz pierwszy.
- Tak. I pomyśleć, że to było zaledwie kilka tygodni temu. Mam wrażenie jakby minęła wieczność.
- Tak... Ja też.
Odwróciłam twarz w kierunku siedzącego obok mnie Shawna i uśmiechnęłam się.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytałam wesoło.
- A muszę mieć jakiś powód, by chcieć się z tobą zobaczyć? - odpowiedział pytaniem na pytanie, również odwracając twarz w moim kierunku.
Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech, ale twarz miał spiętą. Przyjrzałam mu się uważniej i dostrzegłam, że jest zaniepokojony.
- Co się stało? - zapytałam zmartwiona i położyłam mu dłoń na ramieniu.
Przez chwilę wyglądał tak, jakby nie wiedział, co powinien zrobić. Spojrzałam na niego łagodnie i powiedziałam:
- Możesz mi powiedzieć o wszystkim co cię trapi. Pomogłeś mi. Chcę się odwdzięczyć, jeśli będę mogła. A poza tym... Jesteśmy przyjaciółmi. A przyjaciele mogą sobie zaufać. Powiesz o co chodzi?
Shawn popatrzył na mnie przez chwilę, po czym wyciągnął z kurtki kawałek papieru i wręczył mi go. Wzięłam pergamin z jego ręki i rozłożyłam go. Kiedy zorientowałam się, że to był list, spojrzałam niepewnie na kapitana drużyny, ale on tylko skinął głową, zachęcając mnie do zapoznania się z treścią kartki. Powoli przeniosłam wzrok z twarzy chłopaka na papier, po czym zaczęłam uważnie czytać. I z każdym kolejnym akapitem, byłam coraz bardziej zdziwiona. Kiedy przeczytałam już wszystko, jeszcze przez chwilę wpatrywałam się zdezorientowana w list. Po chwili jednak na mojej twarzy pojawił się uśmiech i z radością zwróciłam się do Shawna, oddając mu list.
- To są wspaniale wieści! O rany! Nigdy bym nie pomyślała, że to możliwe, ale... To jest możliwe! - powiedziałam podekscytowana.
Słysząc moje słowa, Shawn natychmiast się odprężył i obdarzył mnie swoim szerokim uśmiechem. W jego oczach dostrzegłam, że mu ulżyło.
- Cieszę się, że tak to widzisz. Prawdę mówiąc, obawiałem się trochę twojej reakcji. Wiesz... Po czymś takim można zareagować na wiele różnych sposobów. Bałem się, że... No, sama wiesz... Że może przestaniesz mnie lubić.
Zaśmiałam się słysząc to, bo jego słowa, były wyjątkowo absurdalne.
- Po takich wiadomościach, nie mogłabym cię przestać lubić.
- Zapamiętam na przyszłość - odpowiedział również się śmiejąc.
Po chwili chłopak wstał i podał mi ramię. Przyjęłam je z ochotą i stanęłam na nogi. Było mi trochę zimno i zaczęłam drżeć, więc Shawn zdjął swoją kurtkę i założył mi ją na ramiona.
- Dzięki.
- Nie ma za co - odpowiedział troskliwie. - Co powiesz na krótki spacer? Wiem, że jesteś zmarznięta, ale chciałem cię prosić o jeszcze jedną przysługę.
- Dla ciebie, wszystko - odpowiedziałam.
Słysząc to chłopak uśmiechnął się i wziął mnie pod ramię.
- W takim razie się przejdźmy - zaproponował. - To trochę dłuższa historia.
***
Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego...
Miałem już dość siedzenia w dormitorium i gapienia się w sufit. Nudziłem się. Glizdogon wybrał się do kuchni, Lunio romansował z Ann w bibliotece, a Syriusz z Dor na boisku od quidditha. Gdyby taka sytuacja miała miejsce kilka tygodni temu, wybrałbym się do Lilki i namówił ją na spacer, albo chociaż posiedział z nią w PW lub jej dormitorium. Pogadalibyśmy, może trochę byśmy się pośmiali i byłoby dobrze. Ale teraźniejszość była zupełnie inna. I to przez moją głupotę. Jak jakiś kretyn latałem za jakąś laską w czerwonej kiecce, bo mnie pocałowała. I co to dało? NIC. Nie znalazłem dziewczyny, a zacząłem olewać Lily, która teraz przestała się do mnie odzywać. A ja zacząłem za nią tęsknić. I to naprawdę mocno. Nie sądziłem, bym mógł aż tak pragnąć by była obok mnie. A jednak tak było.
Westchnąłem z frustracją i wstałem z łóżka. Wziąłem płaszcz i szalik, po czym trzymając to wszystko w garści, wyszedłem z dormitorium, a potem zszedłem z wieży i udałem się w kierunku wyjścia na błonia. Chciałem odetchnąć świeżym powietrzem i przewietrzyć myśli. Po drodze zauważyłem kilka dziewczyn, które wzdychały głęboko na mój widok. Zacisnąłem zęby. Byłem jednym z najpopularniejszych chłopaków w szkole. Wiele dziewczyn marzyło o moim towarzystwie, bądź sparowaniu się ze mną. Jak to możliwe, że znalazłem tej dziewczyny w czerwonej sukience? Jak to możliwe, że uciekła po pocałunku? I dlaczego, jedyna dziewczyna, z którą chcę spędzać czas mnie olewa? Czemu ja zawsze mam takiego pecha?
Wyszedłem na błonia ubierając się i zacząłem się niespokojnie przechadzać myśląc nad tym wszystkim. Ech... Głowa zaczynała mi już pękać od tych wszystkich pytań, na które nie znałem odpowiedzi.
Nagle, kątem oka, dostrzegłem przechadzającą się nad jeziorem parę. Zapewne nie zwróciłbym na nich najmniejszej uwagi, gdyby nie to, że dostrzegłem rudy odcień włosów dziewczyny. Natychmiast się zatrzymałem i spojrzałem w tamtym kierunku. Dziewczyną faktycznie była Lilka. A tym chłopakiem, który szedł obok niej... Był Shawn.
Poczułem jak coś się we mnie gotuje. Jak on mógł? Rozumiem, że nie zajmowałem się Rudą ostatnimi czasy, ale każdy w szkole wiedział, że do niej startuję. A Shawn, jako nasz kapitan, również doskonale zdawał sobie z tego sprawę. A teraz co robił? Najzwyczajniej w świecie się do niej przystawiał.
To co zrobiłem potem, było nieprzemyślane. Zrobiłem to instynktownie, przepełniony wściekłością. Zbiegłem nad jezioro i dobiegłem do obojga. Zanim z ich twarzy zniknęło zdziwienie z powodu mojego nagłego pojawienia się na miejscu, ja już zacząłem wrzeszczeć.
- Jak mogłeś!? Przecież wiesz, że mi na niej zależy! I co robisz!? Najzwyczajniej w świecie ją podrywasz!
- Podrywa mnie!? - wrzasnęła wściekła Lilka, odzywając się zamiast Shawna. - On!? On mnie wspiera. A dlaczego!? Bo jakiś zidiociały kretyn odwrócił się do mnie plecami! Dlaczego!? Przez jakąś głupią laskę z balu! Ufałam ci! Ufałam ci James! - wykrzyczała mi prosto w twarz. - A co zrobiłeś? Zostawiłeś mnie! Zignorowałeś! I niby tak ci na mnie zależy!? - w chwili, gdy to mówiła, w jej oczach pojawiły się łzy. - Zawiodłeś mnie. Kto by pomyślał... Zawiodłam się na Potterze. Mogłam to przewidzieć - dokończyła ze wzgardą w głosie, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku zamku.
- Jesteś idiotą Potter - powiedział Shawn i popatrzył na mnie z przyganą. - Najzwyczajniej w świecie, jesteś zazdrosnym palantem.
Po tych słowach on również się odwrócił i pobiegł za Rudą, wołając ją. Zabolało mnie to, że się zatrzymała i zaczekała, aż do niej dołączy, po czym ruszyli dalej. Patrzyłem na nich, póki nie zniknęli mi z oczu. Zakląłem siarczyście i uderzyłem ręką w stojące obok drzewo. Zrozumiałem już dlaczego Lily się do mnie nie odzywała. Zraniłem ją i zdradziłem. A przede wszystkim... Zniszczyłem jej zaufanie do siebie. Krzyknąłem w niebo z frustracją, po czym oparłem czoło o korę drzewa.
- Co powinienem zrobić?
Koniec psot...
***
Siedziałam waśnie w dormitorium i myślałam o wydarzeniach całego dzisiejszego dnia. Ok, macie rację, to kłamstwo. Tak naprawdę myślałam o Jame... Tfu... O Potterze. O tym idiocie, kretynie i palancie. To co zrobił dzisiaj... Grr... Jak on tak mógł po prostu przyjść i nawrzeszczeć na Shawna, że spędza, ze mną czas? I jeszcze mówi, że mu na mnie zależy. Acha... Faktycznie. Bardzo to było widać przez ostatnich kilka tygodni...
Wstałam z łóżka i zaczęłam się nerwowo przechadzać po pokoju. Ta cała dzisiejsza sytuacja miała na mnie zły wpływ, bo znów zrobiłam się nerwowa. Normalnie to bym pewnie właśnie poszła do dziewczyn, albo do Shawna, ale oni wszyscy byli na bosku, bo nasz drużyna miała trening. Shawn musiał się oczywiście pokazać. Dor była tam dla Łapy, a Ann dla Lunatyka, który często obserwował treningi drużyny. Tak więc zostałam sama.
Nie byłam w stanie usiedzieć spokojnie w jednym miejscu, więc wyszłam z dormitorium zamykając za sobą drzwi, po czym udałam się w dół schodami do PW. Właśnie wtedy dostrzegłam siedzącą przy stoliku blondynkę o brązowych oczach, która pochylała się nad jakimś zadaniem.
- Cześć Pamela - powiedziałam przysiadając się do niej.
- Lily! - krzyknęła z uśmiechem na ustach i uściskała mnie ciepło. - Już od tak dawna z tobą nie rozmawiałam.
- Tak, wiem. Jak widać obie miałyśmy ostatnio sporo na głowie.
Przytaknęła, a ja uśmiechnęłam się lekko. Pamela była w siódmej klasie. Poznałam ją razem z dziewczynami, kiedy przyszłyśmy do Hogwartu. Profesor McGonagall już pierwszego dnia zajęć, zadała nam masakryczną pracę domową. Kiedy szukałyśmy książek w bibliotece, spotkałyśmy Pamelę. Pomogła nam się uporać z zadaniami i od tamtego czasu utrzymujemy ze sobą dobre kontakty.
Przyjrzałam się dziewczynie i powiedziałam:
- Na balu maskowym miałaś bardzo ładną sukienkę.
- Skąd wiesz? Mieliśmy przecież maski i nie było wiadomo kto jest kim.
- No tak, ale widziałam cię na schodach ze zdjęta maską, choć nie byłam pewna, czy to aby na pewno ty. Miałaś taką śliczną czerwoną sukienkę, prawda?
- Owszem - odpowiedziała lekko zakłopotana.
- Wyglądałaś w niej niesamowicie.
- Dziękuję - odpowiedziała, a jej policzki lekko się zaróżowiły i musiałam przyznać, że wyglądała przesłodko.
- Posłuchaj... Mam do ciebie taką sprawę... - zaczęłam.
- Tak?
- Bo widzisz... Pewna osoba z którą tańczyłaś na tym balu, bardzo chciałaby cię poznać.
-------------------------------------------------------
Ha, ha, ha... I kicha. Rozdział się skończył :P
Wiem, wiem, jestem wredna, ale ja na serio kocham robić takie zaskakujące, trzymające w napięciu zakończenia. Proszę nie bijcie.
Wiem, że rozdział miał być w zeszły weekend, ale niestety się nie wyrobiłam, za co was ogromnie przepraszam. Mam nadzieję, że ten rozdział wam to wynagrodzi i że miło będzie się wam go czytało.
Jak zapewne już zdążyliście zauważyć, mam nowy szablon, za co bardzo dziękuję Annie, która go dla mnie zrobiła. Bardzo mi się podoba. No po prostu oczu nie mogę od niego oderwać <3 A wam jak się podoba? I co myślicie o rozdziale?
Proszę was o odpowiedzi w komentarzach. To dla mnie bardzo ważne. To bardzo motywuje do pisania. Z góry dziękuję :)
Nie, nie, nie :( A tak w głębi serca myślałam że to była Lily, ale i tak nie tracę nadzieji ;)) Skąd się wzięła ta Pamela, albo ja nie pamiętam albo się nagle z choinki urwała :/ James ty palancie zaraz stracisz na dobre Lilke, zrób z tym coś! Shawn hmmm niby jest miły, ale ja tam za nim nie przepadam :) I znowu moment, aaa ja chcę więcej, chce wiedzieć co się wydarzy co zrobi Lily co zrobi James i w ogóle co się stanie :// Czekam na kolejny rozdział zniecierpliwiona i życzę dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Panienka Livvi :*
Hah... :D Masz rację, Pamela to nowa postać, którą potrzebowałam tutaj wprowadzić. Co do Shawna, to od będzie on dla Lily kimś bardzo ważnym, ale wszystkiego dowiesz się w następnym rozdziale :) Albo jeszcze kolejnym. Albo jeszcze, jeszcze bardziej kolejnym :P
UsuńTyle czekania, chyba nie wytrzymam :D
OdpowiedzUsuńDasz radę XD Wytrzymałaś tyle, to dasz radę jeszcze trochę :)
UsuńASDFGHJKL NIE ŻYJESZ.
OdpowiedzUsuńJak możesz, jakjakjakjakajakjak :(
Jeszcze jedno takie zakończenie i dostaniesz cruciatusem xc
Nie no dobra, nie zrobię Ci tego :o
Ale masz się poprawić :/
A co do rozdziału:
James...jestem na Ciebie taaaaaka zła, ale i tak Cię uwielbiam ;_; Tylko weź się w garść gamoniu, bo też dostaniesz cruciatusem XD
Shawn...jakiś taki nijaki ;-; Może jakbyś dodała więcej opisów jego zachowania wobec Lilki to umiałabym więcej o nim powiedzieć. Hmm? :3
Ekhem, czekam na kolejny, ma być szybko!
Btw. C..U.D.O.W.N.Y.S.Z.A.B.L.O.N. <3
To chyba wsyzstko? Maybe :D
Weny! QwQ
Mrs. Pritchard
Właśnie tak mi się wydaje, że Shawn jest trochę nijaki. Muszę jeszcze nad nim trochę popracować. Dziękuję, że zwróciłaś mi na to uwagę :) Postaram się poprawić XD
UsuńŚwietne :3
OdpowiedzUsuńI już czar prysł :D
Ciekawe co będzie jak James ją zobaczy :3
I ciekawe co będzie z tym Shawnem. Nie zdziwiłabym się gdyby się okazał baranem ;-;
Ej! A niedługo to będzie rozdział 50! Będzie w nim coś takiego super? ;-; Takie coś czego nie możemy się spodziewać? :D
A i bardzo ładny szablon :3
UsuńI nagłówek jest super :D
Co do Shawna, to jeszcze wszystkiego się dowiesz :)
UsuńA jeśli chodzi o rozdział 50, to przyznam, że niczego specjalnego na tę okazję nie planuję, ale może na 100 rozdział wymyśle coś takiego specjalnego, choć niczego nie mogę obiecać XD
A co do szablonu, to musze przyznać, że i mnie całkowicie zachwycił :)
Jestem zła! *wali w Pamelę Avadą* Teraz lepiej ;)
OdpowiedzUsuńLuna :*
:D Poczekaj do następnego rozdziału ;)
Usuń<3
UsuńO nie nie nie. Tak nie można. Nie można tak kończyć rozdziału. Ja chce dowiedzieć się co będzie dalej. Prawdę powiedziawszy polubiłam Shawna. Wydaje się miły. Jestem ciekawa jak bardzo dużą rolę odegra w życiu Lily. Ciekawe czy Pamela porozmawia z Jamsem czy też odmowi. Zastanawiam się również czy jak się już poznają to zostaną para czy może Rogacz uzna że bardziej kocha Ruda i to z nią chce być. Jest za dużo niewiadomych więc musisz szybki ale to bardzo szybki napisać nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny na kolejne cudne rozdziały
Gabriela Black
Dziękuję bardzo :D Cieszę się, że polubiłaś Shawna. Ja też go lubię. Kiedy czytam twój komentarz, to powiem ci szczerze, że nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Chciałabym zobaczyć twoją minę, po przeczytaniu kolejnego rozdziału XD
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńJesteśmy tu pierwszy raz i po pierwsze: ładny szablon!
Po drugie: James to palant. Niech się facet określi. Skoro ją zostawił to niech poniesie konsekwencje. Zawalił, jego wina, ale i tak go uwielbiamy :D
A ten Shawn... coś nam w nim nie pasuje. Jakiś taki... za grzeczny.
A tak to rozdział piękny!
Pozdrawiamy i zapraszamy do nas http://mlodosc-huncwotow.blogspot.com/
~ Łapa i Rogacz
Ciesze się, że się podoba :D A do was, napewno zajrzę XD
UsuńPiękny szablon! Ale chyba nieadekwatnym jest tak zaczynać; a więc przybyłam tu przez inne blogi, a może też przez wyszukiwarkę, tak czy owak dokładnie nie wiem. Trudno mi było nadrobić te czterdzieści pięć pozostałych rozdziałów by być na bieżąco... Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Rovan!
Cieszę się, że szablon się podoba :) I cieszę się, że nowym osobom mój blog podoba się na tyle, by były gotowe na nim zostać :D Dziękuję oczywiście za komentarz, a co do rozdziału, to pojawi się zapewne w piątek, albo w weekend, a przy odrobinie szczęścia, może nawet jutro ;)
UsuńCzekam ;)
UsuńPS. Jaki masz problem ze stronami? Mogę pomóc, chociaż dobrego doświadczenia nie mam.
Nie mogę dodać zakładki "Strony". To chyba wina mojego kompa, albo coś. Przyznam, że chętnie przyjmę pomoc. Stawię cię jako administratora i będziemy skontaktujemy się jakoś przez wersję roboczą posta, ok?
UsuńTylko... Mogłabyś mi podać swojego maila?
Usuńrovanblack99@gmail.com
UsuńA jeśli mi się nie uda? xD
Zawsze wart spróbować, prawda? ;)
UsuńDobra. Nie obchodzi mnie nic kompletnie. *Tak tak miałam nie komentować* Ten kom nie będzie długi, ale po prostu nie mogę się powstrzymać. *Tak, tak będzie drugi kom*
OdpowiedzUsuńOkej. Gotowa?
10
9
8
7
6
5
4
3
2
1
0
.
.
.
.
.
.
CO DO CHOLERY OZNACZA ŻE JAKIŚ SHAWN PODRYWA LILY?!
I KIM JEST TA PAMELA?! TO JEST KŁAMSTWO! TO LILY JEST PANNĄ W CZERWIENI! I NIKT, KOMPLETNIE NIKT NIE POWIE MI ŻE TO NIEPRAWDA! ;-;
Okej. Wykrzyczałam się. Do widzenia ;*
Hah... Nie mogłam się doczekać, kiedy skomentujesz ten post :D
UsuńSkoro się wykrzyczałaś to dobrze, ale coś mi się wydaje, że we mnie nie wierzysz. Przecież wiesz, że ja kocham zaskakiwać. I teraz niby miałoby być inaczej? No ja sobie wypraszam :P
Tigruś... Podałabyś swój e-mail? :3
Usuńtigraria@gmail.com
UsuńProszę cię bardzo XD
Twój blog został dodany do spisu :)
OdpowiedzUsuńhttp://wykaz-opowiadan.blogspot.dk/p/romans.html
Dziękuję :)
UsuńCzytałam za dużo kryminałów A. Christie, żeby się teraz nabierać na takie sztuczki ;)
OdpowiedzUsuńPewnie Shawn poprosił Lilkę, żeby pomogła mu z Pamelą?
Na balu było jak mówili "około pięćset dziewczyn" i raczej nie tylko Lil miała czerwoną suknię ;)
"- Bo widzisz... Pewna osoba z którą tańczyłaś na tym balu, bardzo chciałaby cię poznać."
Hmm, tak, to pewnie Shawn :D
Wow... Nie no, ja się nie zgadzam. Jak tak dalej będzie, to będę się musiała strasznie postarać, żeby naprawdę cię zaskoczyć. Ale... Zaskoczę cię jeszcze! A przynajmniej mam taką nadzieję :P
UsuńTy kteynie! Ty skretyniały idioto! Jak mogłeś?! Zabiję, potnie i włoże zwłoki do słoika po ogórkach!
OdpowiedzUsuńTy serio myślałeś że Shawn podrywa twoją Lily?!
Idiota , kretyn, cymbał... i nwm!
James prosze napraw to ty idioto!
A gdzie Peter? A zresztą nie ważne!
Lils nie zakochuj się w Shawn'ie!
Boże Syriusz zrób że coś! No wiesz z Dorcas!
Ok moje komy są coraz bardziej skretyniałe -,-