9.12.2014

Rozdział 36 - Skazana na idiotów

       Obudziłam się następnego ranka w dość niewygodnej pozycji. Leżałam na łóżku ze skulonymi nogami, z głową niemal uderzającą o ramę łóżka. Spróbowałam rozprostować kończyny, jednak szybko napatkałam opór na swojej drodze. Zdziwiona podniosłam głowę. Przez chwilę patrzyłam na całą scenę bardzo zdziwiona, a po chwili cicho zachichotałam. Łapa i Rogacz spali na moim łóżku w poprzek, nogi trzymając na dosuniętych w nocy łóżkach dziewczyn. Wyglądali tak słodko i niewinnie kiedy spali. W uśmiechem wyplątałam się ze swojej pościeli i stanęłam na podłodze. Zagarnęłam rzeczy z szafy i poszłam się umyć. Kiedy wyszłam, przebrana już w świerze ciuchy, chłopcy nadal spali. Nie chciałam ich budzić, dlatego na paluszkach wyszłam z pokoju i cicho zamknęłam za sobą drzwi.
       Kiedy zeszłam do PW na stole czekało już na mnie śniadanie. Zjadłam je z apetytem. Po wczorajszym wieczorze, byłam głodna jak wilk. Po zjedzeniu posiłku usiadłam na kanapie przed kominkiem, w którym wesoło trzaskał ogień i westchnęłam. Było mi tak dobrze. Zamknęłam oczy i odpłynęłam na chwilkę. Nagle natchnęła mnie pewna myśl. Szybko wstałam i pobiegłam do dormitorium. Lekko uchyliłam drzwi. Huncwoci wciąż spali. Najciszej jak umiałam wyciągnęłam z kufra cieplejsze ubrania, po czym poszłam do łazienki się przebrać. Kiedy wyszłam przywołałam do siebie niewielkie pudełko. Wychodząc spojrzałam na Pottera i Blacka. Obaj spali skuleni, opierając się plecami jeden o drugiego. Podeszłam do łóżka i każdego z nich nakryłam osobną kołdrą. Chyba zrobiło im się cieplej, gdyż przestali do siebie przywierać, a ich twarze rozluźniły się. Wyszłam już po chwili, nie czekając by zobaczyć, czy się obudzą.
       Po paru minutach byłam już na błoniach. Po drodze z wieży nikogo nie spotkałam, ale co się dziwić. Przecież w zamku była tylko nasza trójka i kilku nauczycieli. Kiedy dotarłam nad jezioro westchnęłam z zachwytem. Tafla wody była skuta lodem. Rzuciłam czar, by się przekonać, czy lód jest wystarczająco twardy, by mnie utrzymać. Kiedy okazało się, że w istocie tak jest, usiadłam na pomoście zdejmując z nóg buty. Otworzyłam pudełko, które miałam ze sobą i wyciągnęłam z niego białe łyżwy do jazdy figurowej. Wynalazek mugoli. W świecie czarodziejów nie był czegoś takiego jak łyżwy. Nie wiedziałam, jak to było możliwe. Przecież to była taka świetna zabawa.
       Kiedy miałam już łyżwy na nogach powoli opuściłam się na taflę lodu. Kiedy miałam już stu procentową pewność, że nie wpadnę do wody odbiłam się i przejechałam kilka kroków, a potem kilka następnych. Gdy już przywykłam do łyżew, zaczęłam jeździć jak za dawnych czasów. Zaśmiałam się, czując powiew wiatru na twarzy. Tak dawno nie jeździłam. Ale dlaczego? Przecież to było takie wspaniałe. Znów się roześmiałam. Powierzchnia lodu była gładka. Łyżwy mknęły po niej z zawrotną prędkością. Rozpędziłam się po czym wybiłam się w powietrze i zrobiłam obrót. Wylądowałam lekko na powierzchni. Och... Tak bardzo mi tego brakowało.

***



Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego...


       Obudziły mnie promienie słońca padające na twarz. Z cichym jękiem, zakryłem twarz kołdrą. Spać! Oczy same mi się zamykały, więc pozwoliłem im swobodnie opaść. Już niemal odpłynąłem, gdy nagle coś walnęło mnie pomiędzy żebra.
- Auu... - jęknąłem niezadowolony, wciąż jednak nie otwierając oczu.
- Rogacz!? - usłyszałem zaskoczony krzyk.
       Odsunąłem kołdrę na bok i tuż przed twarzą dostrzegłem Syriusza. Z krzykiem odskoczyłem do tyłu, przy okazji zaplątując się w pościel. Spróbowałem się z niej wydostać, jednak zamiast tego wpadłem na kotarę łóżka, z którego po chwili spadłem, pociągając ją za sobą. Tarzałem się po ziemi usiłując się uwolnić. Z boku usłyszałem głośny śmiech, który bardzo przypominał szczekanie psa.
- Mógłbyś przestać suszyć zęby i mi pomóc - warknąłem w kierunku kolegi.
- Wybacz Rogaś, ale radzisz sobie całkiem nieźle, więc nie będę ci przeszkadzał - odpowiedział wciąż się śmiejąc.
- ŁAPO! - krzyknąłem ponaglająco.
- Ok, ok, już ci pomagam - odpowiedział czarnowłosy, wciąż jednak śmiech nie schodził z jego ust.
       Podszedł i pomógł mi się wyplątać. Ja jednak byłem już na to gotowy. Gdy tylko znów mogłem ruszać rękami, rzuciłem się na Syriusza i powaliłem go na ziemię i zacząłem zaplątywać w kotarę.
- Nie! Przestań! Głupku jeden, przestań!
- Wybacz Łapciu, ale na pewno sobie sam z tym świetnie poradzisz.
       Po tych słowach wybiegłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zabrałem też ze sobą różdżkę chłopaka. Byłem ciekaw, kiedy uda mu się uwolnić. Szybko przebrałem się w swoim dormitorium, po czym zszedłem do PW. Stały tam dwie porcje śniadania. Szybko zjadłem swoją część, po czym wyjrzałem przez okno i ze zdziwieniem obserwowałem małą rudą osóbkę. Evans poruszała się szybko po zamarzniętym lodzie. Byłem pewien, że nie biegła. Miała zbyt szybkie tempo. Na jej nogach zobaczyłem białe byty zakończone czyś dziwnym. Co ona miała na nogach?
       W pewnym momencie dziewczyna wyskoczyła w powietrze i zrobiła piruet, a potem zaczęła się kręcić. Patrzyłam na to zdziwiony. Wyglądał przepięknie. Jakby płynęła w chmurach.
       Nagle poczułem jak coś zimnego spływa na moją twarz. Z krzykiem odskoczyłem od okna i natychmiast się obróciłem. Za mną stał Syriusz z różdżką w dłoni. Ja kretyn. Położyłem ją na fotelu, a Łapa gdy wszedł do PW, pewnie natychmiast ją zauważył. Znów polał się na mnie strumień zimnej wody.
- Ej! No dobra, już! Mam nauczkę!... Hej, przestań! Na serio! Jestem już mokry. Odegrałeś się zadowolony? - krzyczałem biegając po całym pokoju.
       W końcu Black skończył i uśmiechnął się do mnie z satysfakcją. W odpowiedzi spojrzałem na niego wilkiem. Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, jednak po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Żałuj, że się nie widzisz Rogaczu. Wyglądasz jak zmokła kura - śmiał się mój przyjaciel.
- Spójrz lepiej na siebie. Wyglądasz tak, jakbyś pozabierał kurom pióra.
       Tak była prawda. Syriusz cały był w pierzu. Kiedy się już uspokoiliśmy i zadbaliśmy o nasz wygląd, Łapa zapytał z huncwockim uśmieszkiem:
- Co teraz robimy?
- Chodźmy pobawić się na lodzie - powiedziałem, a w moim oku zalśniła iskra.
       Miałem plan.

Koniec psot...


***

       Jazda na łyżwach była niesamowita. Tak dawno tego nie robiłam. Brakowało mi tego. Jako mała dziewczynka chodziłam na lekcje łyżwiarstwa. Może nie byłam mistrzynią, ale radziłam sobie całkiem nieźle. Nie miałam problemów z zachowaniem równowagi. Piruety, także nie należały do najtrudniejszych. Nie zdobyłam się tylko na to, by zacząć jazdę tyłem. O nie! To zdecydowanie przekraczało moje możliwości. Zrobiłam Jaskółkę. Oooo... To mogłam wykonywać bez końca. Ponownie wróciłam do zwykłej jazdy.
       Właśnie zmieniłam kierunek, gdy nagle coś trafiło mnie w twarz, a dokładniej, prosto w oczy. Podniosłam rękę, by odzyskać możliwość widzenia, gdy nagle poczułam, że zahaczam o coś stopą. Nie udało mi się tego przejść i poleciałam brzuchem na lód. Byłam wystraczająco doświadczona w jeździe figurowej, by upadając nie zrobić sobie krzywdy. Ale i tak zabolało.
       Otarłam oczy, po czym powoli wstałam i rozejrzałam się wokół. Nic nie widziałam. Wiedziałam jednak, że coś takiego mogli zrobić tylko Huncwoci, a oni mieli już swoje sposoby na to, by nagle zniknąć. Wyjęłam z kieszeni różdżkę i wyszeptałam, tak cicho, by nikt nie mógł mnie usłyszeć:
- Auritosque.
       Ostatnimi czasy, dość często ćwiczyłam to zaklęcie. Razem z dyrektorem udało nam się je również udoskonalić. Teraz byłam w stanie usłyszeć nie tylko dźwięki z daleka, ale nawet najcichsze odgłosy w odległości dwudziestu metrów od siebie. Właśnie w taki sposób udało mi się uniknąć uderzenia kolejną śnieżką.
- Patrz. Udało jej się uniknąć ciosu - usłyszałam głos Syriusza.
- Spróbuj jeszcze raz - doradził mu Potter.
       Ponownie udało ni się uniknąć oberwania w twarz kulą śniegową.
- Nie umiesz rzucać czy jak?
- Skoro tak, to sam rzucaj. Nie będę ci tego bronił. To wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje.
       Uśmiechnęłam się pod nosem. Wiedziałam już gdzie chłopcy stoją. Mruknęłam pod nosem zaklęcie i nagle część kodu się zapadła, a ja zobaczyłam pływających Rogacza i Łapę. Podjechałam do nich na bezpieczną odległość.
- I co teraz? - zapytałam ze śmiechem.
- Jeszcze się zemścimy Ruda! - krzyknął Syriusz.
- Możliwe - odpowiedziałam uśmiechając się. - O ile oczywiście uda wam się mnie złapać!
       Po tych słowach szybko pojechałam w stronę pomostu. Zdjęłam łyżwy, schowałam je do pudełka i założyłam buty na nogi. Wstałam i spojrzałam na Huncwotów próbujących wyjść z wody.
- Adios Huncwoci! - krzyknęłam, po czym najszybciej jak potrafiłam pobiegłam do zamku.
       Czemu byłam skazana na takich idiotów? Dlaczego? Usłyszałam za sobą krzyki chłopaków. Odwróciłam się i posłałam im całusa, po czym ponownie skierowałam się ku zamkowi. Ale chociaż dzięki nim nie jest nudno. I bardzo dobrze.


***

       Minął już ponad tydzień. Każdy dzień spędzałam w tym czasie z Huncwotami. Bardzo się do siebie w tym czasie zbliżyliśmy. Nawet nie sądziłam, że to możliwe. W tej chwili siedziałam właśnie w bibliotece. Chłopcy gdzieś poszli, zapewne znów wykręcić jakiś kawał McGonagall bądź Filchowi. Nie zamierzałam się nimi jednak przejmować. Był Sylwester. Szukałam jakiejś ciekawej książki, którą mogłabym poczytać. W pewnym momencie moje spojrzenie padło na jadną z powieści w kącie. Wyjęłam ją, po czym dmuchnęłam, przez co nagle uniósł się kurz, a ja zakaszlałam. Najwidoczniej dawno nikt jej nie czytał. Spojrzałam na tytuł, który głosił:

"Hogwart i jego niezwykłe, przerażające i okryte tajemnicą historie"
       Spojrzałam zdziwiona na książkę. Tak naprawdę, to może być całkiem niezła lektura. Wzięłam ją do ręki i zapisałam na biurku bibliotekarki, że wypożyczyłam tę książkę. Po chwili wyszłam i udałam się do wieży gryffindoru. Nie zauważyłam tam ani Blacka, ani Pottera. W takiej sytuacji poszłam do swojego dormitorium. Położyłam się na łóżku i otworzyłam spis treści. Moją uwagę przykuł jeden z tytułów:
"Sylwestrowy sekret"
       Otworzyłam książkę na odpowiedniej stronie i zaczęłam czytać. Minęła godzina, kiedy skończyłam. Ta historia zaparła mi dech w piersiach. Była wspaniała. Ale i jednocześnie straszna. Nie wiedziałam co o niej myśleć. Musiałam jednak przyznać, że zrobiła na mnie wrażenie.
       Wróciłam do początku opowieści. Cała historia zaczynała się, gdy pewna dziewczyna szła korytarzem. Wtedy na ścianie ukazał się portret, który ukazywał się tylko raz do roku. To było dzisiaj. Kierowana ciekawością, wstałam z łóżka i wyszłam z dormitorium. Poszłam na miejsce, które było wspomniane w książce. Ku swojemu zdziwieniu zauwarzyłam, iż rzeczywiście wisiał tam portret, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Był na nim mężczyzna w zbroi. kiedy stanęłam przed nim spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami i powiedział:
-Hogwart i jego niezwykłe, przerażające i okryte tajemnicą historie.
       Ze zdumieniem wpatrywałam się w portret. W książce, było dokładnie to samo.
- Sylwestrowy sekret - odpowiedziałam.
       Rycerz na obrazie ukłonił mi się lekko, po czym rama się odchyliła. Niepewnie otworzyłam drzwi, które się za nim ukazały. Weszłam w długi, ciemny korytarz. Zrobiłam krok naprzód i to, była moja zguba. Drzwi zatrzasnęły się za mną, pozbawiając dopływu światła i pogrążając całe miejsce w ciemności. Doskoczyłam do klamki i spróbowałam otworzyć wejście. Nic to jednak nie dało. Powoli nabrałam powietrza do płuc, po czym wypuściłam je ze świstem. Obróciłam się przodem do korytarza. Nie miałam innego wyboru. Musiałam iść naprzód. Niepewnie postawiłam pierwszy krok, potem następny i jeszcze jeden. Powoli zagłębiałam się w ciemności. I mimo, że byłam bardzo ciekawa co czeka na mnie na końcu, miałam dziwne, niepokojące wrażenie, że nie zdarzy się nic dobrego.
***

Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego...

- Lily! Jesteś tu?
       Wszedłem do dormitorium dziewczyn. W sumie, ostatnio był to również pokój mój i Syriusza. Każdej nocy to przesiadywaliśmy i spaliśmy. Przyjemniej było siedzieć tu razem.
       Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Lilki tutaj nie było.
- Gdzie ona jest? - zapytałem.
       Razem z Łapą przeszliśmy się po pokoju. Nagle Łapa stanął przy łóżku Rudej.
- Eeee... Rogacz. Chodź tu na chwilkę.
       Podszedłem do przyjaciela i zamarłem.
- Czy to jest...
- Tak... - odpowiedział mi smętnie.
- Musimy ją znaleźć. Zanim wpakuje się w kłopoty - ponagliłem przyjaciela, zmierzając w kierunku drzwi.
- James... - powiedział niepewnym głosem.
- Co? - zapytałem zniecierpliwiony.
       Powinniśmy się pospieszyć, jeśli chcieliśmy ją powstrzymać. Może jeszcze nie wszystko stracone. Odwróciłem się i spojrzałem w twarz koledze. Jego następne słowa zmroziły mi krew w żyłach.
- To nie ma sensu - powiedział. - Historia zaczęła pisać się na nowo.
- Musimy ją znaleźć... - powiedziałem.
       Z twarzy odpłynęły mi wszystkie kolory, a ręce zaczęły mi si trząść. Lily była w wielkich tarapatach. Musiałem jej pomóc.
- ... Zanim będzie za późno...

Koniec psot...

c.d.n.

-------------------------------------------------------
Wiem, że rozdziału dawno nie było. Przepraszam. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Mam nadzieję, że moje dzieło wam się podoba. Zabrałam się za to wczoraj, a dzisiaj dokończyłam.
Stwierdziłam, że ostatnio za dużo sielanki tutaj było i trzeba dodać trochę akcji :)
Wiem, że nie jest to może wybitnie długie, ale musi wam wystarczyć. Kolejny może w weekend, ale bardziej prawdopodobne, że już za tydzień, kiedy zacznie się przerwa świąteczna. Wtedy rozdziałów będzie więcej. O ile oczywiście będę miała na nie wenę.
Miłego czytania wam życzę :)
Dziękuję również za wszystkie komentarze i proszę o kolejne.
Dziękuję, że ze mną jesteście.
Pozdrawiam :D

15 komentarzy:

  1. Ten tytuł jest super :3
    Rozdział jest świetny. Ciekawe co dalej wymyślisz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że tytuł ci się podoba. Wymyśliłam go już wcześniej i miał być prz innym rozdziale, ale trochę się zmieniło, więc jest teraz :D
      Rozdział ci się podoba? To ekstra.
      Mam nadzieję, że następny również przypadnie ci do gustu :)

      Usuń
  2. O boziu *-* Śpią w trójkę *-* Chociaż bardziej by mi się podobało, gdyby nie było Łapy i James utuliłby Lily *-* Ale to jeszcze trochę czasu minie zanim tak będzie....
    Właśnie Lily! Oni wyglądają niewinnie tylko wtedy kiedy śpią, albo wtedy kiedy przyczepią ci karteczkę z napisem "Kocham Smarka" na plecach ^^
    Lily... Czy ty idziesz po śnieg? Moja krew dziewczyno! xD
    Łyżwy? Naprawdę myślałam, że idzie po śnieg żeby ich obudzić xD
    Normalnie opis mnie rano O_O xD Piątka James! :D
    Boziu kocham ich! :D Nie Lily nie gryź mnie! Rogasia ci zostawię! xD
    Nie! Tylko ja mogę być kurą! xD
    Tak! Dobrze Lily! Brawo! Serio masz moją krew! :D
    Gdzie ona do cholery weszła?!
    Nie! Będę ryczeć! ;-; Dajesz James! :D
    Kończę :*
    Yuri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnioskuję, że się podobało :D
      Następny rozdział będzie ciekawszy :)
      I będzie duuuuuuuuużo akcji ;D
      "Nie każdy jest tym, na kogo wygląda" - motto rozdział 37

      Usuń
  3. Wiesz co Tigra? Strzelam focha! Żeby kończyć w takim momencie! I mówiłaś, że poczytasz mojego bloga *minka szczeniaczka*! O boziu! Ci będzie z Lilką? Jamie ją uratuje! Prawda? Prawda? Szybko z tym rozdziałem, bo nie mogę się doczekać!

    Luna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, ale ten rozdział ma być długi, a nie chcę go dzielić na części, więc napisanie go, może mi trochę zająć.
      O rany! Tak bardzo przepraszam Luna. Obiecuję, że jak tylko będę miała czas, to przeczytam twojego bloga. Najprawdopodobniej nie będzie to ani w tym, ani w nastepnym tygodniu. Ale potem są święta. Wtedy będzie duuuuuuuużo czasu. Będę dużo pisać i obiecuję ci uroczyście, że przeczytam.

      Usuń
  4. Gdyby nie to, że tak świetnie piszesz to bym cię ukatrupiła. Żeby przerwać w takim momencie ( kręcenie głową ). Tosz to skandal! Coś z tym trzeba zrobić! Strajkować! Ale na wszelki wypadek zaczekam na kolejny rozdział:-). Proszę Cię pisz szybko bo nie wytrzymam napięcia. Jestem zbyt ciekawska:-(. Życzę Ci duuuuuuużo weny bo rozdział świetny. Do mnie też zajrzyj bo jest już 7, ale teraz to nie ważne :-P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział będzie mam nadzieję długi i będzie całkowicie poświęcony temu co zaczęłam. Mam nadzieję, że nie będziesz musiała długo czekać, ale nic nie obiecuję.
      Do ciebie też zaraz zajrzę :D

      Usuń
  5. ASDFGHJKLQWERTYUIOPZXCVBNM
    Wybacz jestem wyczerpana, nie sklecę dzisiaj nic normalnego (jakbym niby to kiedykolwiek robiła), ale jest naprawdę cuuuuudooooowneeee, co tu dużo pisać.
    Czekam na kolejny, jestem okrutnie ciekawa gdzie ta Lily weszła XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewne bardzo ciekawe, ale i mroczne miejsce. Ale tak na serio, to i ja sama dobrze nie wiem :P

      Usuń
  6. Tigra moja ty kochana, kiedy rozdział? :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytuł tego rozdziału mógłby być tytułem mojej biografii.

    OdpowiedzUsuń