- A co wam tak do śmiechu - spytała Dorcas, kiedy weszliśmy do Pokoju Wspólnego.
Usiadłam na fotelu, Potter na jego oparciu i próbowaliśmy przyjaciołom wyjaśnić, co nas rozśmieszyło, jednak nie byliśmy w stanie wydobyć z siebie nic prócz śmiechu. W końcu trochę się uspokoiłam i powiedziałam:
- Profesor Punckins kazał, nam dzisiaj wróżyć sobie z ręki, a kiedy skończyliśmy, podszedł do Jamesa i kazał mu powiedzieć, co widzi na jego ręce. I wtedy... Wtedy Rogacz powiedział mu grzecznie, że ma długą linię życia i takie tam, a na koniec, kiedy nauczyciel kawałek odszedł palną tak głośno, że słychać to było w całej sali, że nie widział linii rozumu Punckinsa - powiedziałam i znów zaczęłam krztusić się ze śmiechu, a po chwili dołączyli do mnie przyjaciele.
- No dobra. Koniec tego dobrego na dziś - powiedział ze śmiechem Potter. - Teraz marsz mi do łóżka - powiedział żartobliwie w moim kierunku.
- Ani mi się śni - odpowiedziałam.
Gdy tylko to powiedziałam Rogacz uśmiechną się szeroko, po czym wstał i wziął mnie na ręce. Próbowałam mu się wyrwać i na niego nawrzeszczeć, że niby co on sobie wyobraża. Jednak wcześniejsza historia sprawiła, że nie potrafiłam być na niego zła i zamiast zwracać się do niego srogim tonem, mówiłam śmiejąc się, co najwyraźniej bardzo mu odpowiadało. W końcu udało mu się wynieść mnie z PW i udał się w kierunku mojego dormitorium. Tuż przed schodami zatrzymał się i machną różdżką, a kiedy na nie wszedł nie zmieniły się w ślizgawkę. Jeszcze przez chwilę próbowałam mu się wyrwać, jednak w końcu z tego zrezygnowałam i zamiast tego przytuliłam się do niego mocniej, chowając twarz w jego koszuli i śmiejąc się w nią.
Kiedy weszliśmy już do dormitorium dziewcząt, James położył mnie delikatnie na łóżku i szepnął mi do ucha:
- To było ciekawe doświadczenie. Muszę to częściej robić.
Po tych słowach wyszedł z pokoju, a ja leżałam na swoim posłaniu lekko ogłupiała. Po chwili do dormitorium weszły dziewczyny i spojrzały na mnie ze zdziwieniem pytając:
- Co to było? Czy my o czymś nie wiemy?
- Mnie nie pytajcie. Jestem równie zaskoczona jak wy.
W normalnych okolicznościach by mi nie uwierzyły, jednak chyba coś musiało być rzeczywiście w mojej twarzy, gdyż odpuściły.
Minęło kilka godzin w trakcie których odrobiłyśmy lekcje, a potem poszłam się myć. Ostatnio tyle się działo. Primo - Nauka, której było całe mnóstwo. Secundo - Zakon Feniksa. Przystałam na propozycję Dumbledora i teraz raz w tygodniu miałam z nim zajęcia, swoją drogą ciekawe, jednak to kolejnych kilka godzin nauki. Tercjo - James Potter. Przyrzekł mi zemstę, jednak jeszcze jej się nie doczekałam. Może sobie odpuścił. Moje przemyślenia przerwał łomot do drzwi i krzyk Ann:
- Wyłaź już stamtąd Lilka. Przed snem musimy jeszcze pogadać, więc się pospiesz.
Westchnęłam, jednak wyszłam z wanny i przebrałam się w piżamę i zwolniłam łazienkę. Dziewczyny już siedziały na moim łóżku i wiedziałam, że teraz zacznie się druga sesja zwierzeń, a nie byłam pewna, czy chcę im opowiadać o relacjach jakie łączą mnie z Rogaczem, jednak bez sprzeciwu usiadłam na swoim miejscu i spokojnie czekałam na przesłuchanie.
- Co to było? - spytała Dor.
- Ale niby co?
- No to przytulanie się do Jamesa, gdy niósł cię do dormitorium.
- Tak jakoś wyszło.
- Nie kłam mi w żywe oczy. Przecież widzę, że coś cię z nim łączy.
- Fakt. Bardzo go lubię i to może nawet bardziej niż jestem się w stanie do tego przyznać.
- W takim razie dlaczego, gdy prosi cię byś się z nim umówiła, zawsze odmawiasz? - zapytała Ann.
- Bo... Bo... On jest czasem taki dziecinny i irytujący.
- Kochasz go? - zapytała Dorcas.
- Nie jestem pewna, ale on mnie pociąga. Czuję do niego jakiś magnetyzm, jakby coś mnie do niego przyciągało. W jego obecności czuję się nieswojo. A jego oczy... Ech.
- Wiedziałam. Wiedziałam jesteś zakochana.
- Wcale, że nie.
- A właśnie, że tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Uspokójcie się! - wrzasnęła Ann. - Nie mam ochoty wysłuchiwać tych waszych bezsensownych wrzasków, więc bądźcie cicho!
Ja i Dor spojrzałyśmy na naszą przyjaciółkę z niemałym zdziwieniem. Zobaczyć krzyczącą Ann, było naprawdę trudno więc naprawdę musiałyśmy ją zdenerwować. W końcu wzięłam się w garść i powiedziałam:
- Ann ma rację. Skończmy tą dyskusję - Dor niechętnie skinęła głową co uznałam za znak poddania się. Po chwili spytałam - A jak tam sprawy między tobą a Syriuszem?
Gdy tylko to powiedziałam dziewczyna się uśmiechnęła i odpowiedziała:
- No cóż. Wszystko zgodnie z planem.
- To dobrze - powiedziałam. - Co wy na to, żeby teraz iść już spać?
Dziewczyny zgodziły się ze mną i poszły do swoich łóżek. Kiedy już się wgramoliły pod swoje posłania chciałam zgasić światło, gdy nagle zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam różdżki.
- Hej, dziewczyny. Widziałyście moją różdżkę?
- Nie. A co nie masz jej? - zapytała Ann.
- No właśnie w tym problem, że nie.
- Ok. Dor wstawaj. Pomożemy Lilce szukać.
I tak przez godzinę przetrząsnęłyśmy całe dormitorium, ale różdżki i tak nie znalazłyśmy. W końcu Ann powiedziała:
- Dajmy sobie na dzisiaj spokój. Jutro pójdziemy do McGonagall i poprosimy o pomoc ona na pewno cos na to poradzi.
Ja i Dor chętnie na to przystałyśmy, gdyż byłyśmy zmęczone. Wwlekłyśmy się więc wszystkie trzy pod kołdry i zasnęłyśmy.
Potter! Czy ty ukradłeś różdżkę Lily?! Ja rozumiem że ty nie masz linii rozumu i że cię upokorzyła i wogole ale żeby kraść jej różdżkę?! Skandal! XD
OdpowiedzUsuńBrak linii rozumu ukazał się u Rogasia :3
OdpowiedzUsuńAle jak ją niósł, to było to takie urocze (nadużywam dziś tego słowa).