Uroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego...
- Masz pelerynę?
- Tak.
- Mapę.
- Też.
- Eliksir?
- Mam.
- Ok, więc myślę, że możesz już iść.
- Tylko pamiętaj. Eliksir działa najwyżej godzinę, więc musisz się pospieszyć.
- Spoko Luniaczku. Dam sobie radę.
- W to nie wątpię. - odparł mój przyjaciel.
Już miałem wyjść z pokoju, kiedy jeszcze zatrzymał mnie Syriusz:
- James! Łap!
W ostatniej chili odwróciłem się i złapałem lecącą w moim kierunku różdżkę.
- Bez tego chyba zemsta ci nie wyjdzie - powiedział ze śmiechem mój kumpel.
Uśmiechnąłem się do niego z wdzięcznością. Zanim jednak zdążyłem się odwrócić odezwał się Remus.
- Jesteś pewien, że ta zemsta to dobry pomysł?
- No jasne, że tak - odpowiedziałem.
- To może chociaż zechcesz mi powiedzieć co planujesz?
- Nie mogę. Wtedy nie będzie niespodzianki.
- Ale...
- Lunio, wyluzuj. Wszystko będzie ok - powiedziałem po czym opuściłem pokój, nim któryś z moich przyjaciół zdążył się odezwać.
Wychodząc z pokoju narzuciłem na siebie pelerynę niewidkę i wszedłem do PW. Nie było tam nikogo, więc szybko wyszedłem z dormitorium gryfonów i udałem się w kierunku lochów. Kiedy już się tam znalazłem wyciągnąłem eliksir zrobiony przez Remusa. Miał on piękną ciemnozieloną barwę. Barwę jej oczu...
Ech...
No dobra, zabierz się za ten kawał zanim się rozmyślisz.
A co jeśli ona mnie za to znienawidzi?
Już cię nienawidzi ty głombie.
Ale jakoś dzisiaj tego nie okazywała.
I co z tego? Jutro znów na ciebie nawrzeszczy.
Jak zrobię ten kawał to na pewno.
Zamknij się już i działaj. Przysiągłeś zemstę. Ona wie, że jej dokonasz,a lepiej teraz niż później, co nie?
Masz rację.
Westchnąłem, po czym wypiłem miksturę. Smakowała jak truskawki ze śmietaną. Poczułem silne mrowienie, a kiedy ustało wiedziałem, że proces przemiany się zakończył. Ściągnąłem z pleców pelerynę i przejrzałem się w stojącej niedaleko zbroi. Wyglądałem teraz jak Lily. Wiedząc, że mam niewiele czasu, szybko zabrałem się do pracy. Po mniej więcej godzinie spojrzałem na swoje dzieło i stwierdziłem, że wygląda to całkiem nieźle. Po chwili poczułem, że eliksir przestaje działać, więc szybko zarzuciłem na siebie pelerynę i po chwili znów byłem sobą. Wychodząc z lochów upuściłem różdżkę, którą narobiłem całego tego bałaganu. Była to różdżka Lily. Zabrałem ją jej dzisiaj, gdy zanosiłem ją do jej dormitorium. Wiedziałem, że nauczyciele będą szukali sprawcy tego całego bałaganu i podejrzenie najprawdopodobniej padnie na Huncwotów. Musiałem więc zostawić dowód naszej niewinności.
Wracając do dormitorium czułem się świetnie. Narobiłem problemów Ślizgonom i przy okazji zemściłem się na Lilce. Uśmiechnąłem się do siebie. Wreszcie straci tą swoją nienaganną reputację. Z tą myślą doszedłem do PW gryfonów. Poszedłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Przed snem myślałem o tym, jak zareaguje Ruda na "swój" kawał.
O nie! James! Coś ty narobił?! On cię znienawidzi... ;(
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej. :3
OdpowiedzUsuńPewnie Lilka się z nim przez najbliższy rok nie umówi. :D
Rok?! Ja nwm co bym zrobiła! Chyba bym.... czekaj muszę mu wymyślić jakąś zjawiskową śmierć XD
UsuńJa bym....O! Wiem! :D Związała,przeniosła do kuchni,porzucała w niego jajkami i kazała tarzać się w bułce tartej,żeby zrobił na sobie panierkę :D Potem przemieliłabym jego nos przez maszynkę do mięsa i rzuciła na pożarcie piraniom,a jego zwłoki schowała do słoika i postawiła na półce :D
Matko! To jest chore.... XD