Obudziłam się następnego dnia rano. Leżałam w Skrzydle Szpitalnym. Przez okna na przeciwko mojego łóżka, wpadało do sali światło wschodzącego słońca. Wpatrywałam się w krajobraz za szybą. Widziałam w dym dobywający się z komina chatki Hagrida. Dalej, widziałam boisko Quidditcha, chwilowo puste. Przymknęłam oczy. Promienie światła przyjemnie ogrzewały mi policzki. Po chwili, ponownie uchyliłam powieki i rozejrzałam się po SS. Byłam tu sama. Nic dziwnego. Przecież tylko ja mogę mieć takie szczęście, żeby już pierwszego dnia szkoły wylądować u pielęgniarki. Ech... Ja to mam ciężkie życie.
Spojrzałam ponownie za okno, nie zwracając większej wagi, do tego, co się dzieje na zewnątrz. Nagle, tuż przed oczami, dostrzegłam błysk. Uniosłam rękę i szybko złapałam migocącego cośka. Rozchyliłam trochę palce, by zobaczyć co to było. W dłoni trzymałam złotego znicza, który powoli trzepotał skrzydełkami, a po chwili je złożył. Był piękny. Widziałam każdy szczegół jego wyglądu. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Taki znicz zawsze miał przy sobie James, by szpanować dziewczynom. Westchnęłam. Był wtedy taki irytujący.
Spojrzałam ponownie na małą złotą kulkę, zamkniętą w mojej dłoni, po czym schowałam, ją do moich dżinsów leżących na krześle obok. Westchnęłam i znów zaczęłam wyglądać za okno. Teraz jednak, na błoniach nie było całkowicie pusto. Hagrid wyszedł ze swojego domku i zaczął spryskiwać warzywa w ogródku jakimś specyfikiem, pewnie przeciwko ślimakom. Sięgnęłam spojrzeniem dalej i na boisku od Quidditcha, dostrzegłam latającą samotnie postać. Starałam, się zgadną, kto to jest, jednak nie było to łatwe. Osoba, nie wykonywała, żadnych skomplikowanych akcji, ani niczego podobnego. Latała tylko nad boiskiem wyraźnie czegoś wypatrując. Nagle zdałam sobie sprawę, że to może być szukający. Wstrzymałam oddech i spojrzałam na swoje spodnie, w których kieszeni spokojnie leżała maleńka złota piłeczka. Zastanawiałam się przez chwilę, czy może jej nie wypuścić, jednak zdecydowałam się tego nie robić. Skoro to szukający, niech dalej szuka znicza, a ja popatrzę na jego bezradne pętle, które zataczał nad boiskiem. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym.
Postarałam się bliżej przyjrzeć szukającemu. Z tak dużej odległości, trudno było dostrzedz coś więcej niż tylko zarys sylwetki mężczyzny, bo z pewnością nim właśnie był. Był dobrze zbudowany, jednak nie należał do jednego z tych mięśniaków, których pełno było w Hogwarcie. Miał całkiem szybką miotłę i zastanawiałam się, czy należy już do jakiejś drużyny. W pewnym momencie zanurkował w kierunku ziemi, ale tuż przed zderzeniem z nią wystrzelił szybko w górę. Był to niezwykle ryzykowny manewr, a wykonać go, potrafili tylko najlepsi. Na chwile przestałam oddychać. Znałam ten trick. Widziałam go wiele razy podczas meczów Gryfonów. Po tym co zobaczyłam, wiedziałam już, iż tym osobnikiem na miotle był James.
Zataczał coraz szybsze i mniejsze koła wokół boiska. Nie widziałam twarzy chłopaka, jednak po jego zachowaniu łatwo było zrozumieć, iż był sfrustrowany. No tak, nic dziwnego - pomyślałam. Był w końcu najlepszym szukającym w dziejach Hogwartu i teraz, nagle zgubił znicz. Zaśmiałam się cicho i stwierdziłam, że dobrze zrobiłam, nie wypuszczając złotej piłeczki. Przez chwilę obserwowałam jeszcze Pottera na miotle, ale w końcu poczułam zmęczenie. Zamknęłam więc oczy i szybko zasnęłam.
Ojej! (<---- zabrzmiało to jak z jakiejś bajeczki dla dzieci które jeszcze nie umieją mówić -,- )
OdpowiedzUsuńAle ona mu odda tego znicza prawda? *robi słodką minkę*
Dobra i tak się za chwilę dowiem ! :D
Ciekawi mnie to, kiedy James odzyska znicz. :D I jak długo tam będzie latał.
OdpowiedzUsuńLily bywa wredna, coraz bardziej ją lubię. Ciekawe co się stanie gdy znajdzie znicz. Bo jestem pewna, że znajdzie to w końcu Potter. Będzie wkurzony na swoją ukochaną ;) ?
OdpowiedzUsuńSS- jak mi ten skrót i większości Polaków źle kojarzy.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to bardzo fajnie napisany, robisz postępy :)
Więcej *-* Chce więcej tego opka!
OdpowiedzUsuń