27.01.2015

Rozdział 45 - Koniec z Potterem

       Od czasu feralnego  balu jak ja go nazywałam minęły już dwa tygodnie. Był już luty a śnieg na dworze powoli zaczynał topnieć. Te dwa tygodnie, to był koszmarny okres. Chyba przeszłam jakieś załamanie nerwowe, a przynajmniej tak twierdzą dziewczyny. Nie wiem. Tak prawdę mówiąc, to prawie niczego nie pamiętam. Wszystko było jakby snem. Nie pamiętam lekcji, posiłków ani rozmów. Jedyne czego jestem pewna, to fakt, że dziewczyny były ze mną przez cały ten czas. Nie wiem jak one ze mną wytrzymywały. Byłam jak robot. I pomyśleć, że to tylko przez jednego idiotę. Ech... Co miłość potrafi zrobić z człowiekiem. Tfu... Nie miłość. To było tylko głupie zauroczenie. Byłam tego pewna, choć dziewczyny jakoś nie były co do tego przekonane. Przez dwa tygodnie myślałam tylko o nim. Wciąż byłam smutna i przygnębiona. Oczywiście chyba powinnam wspomnieć, że James w dalszym ciągu mnie ignorował. Zapewne nadal bym cierpiała, ale zdarzył się dzisiejszego dnia ciąg wypadków, które pozwoliły mi się pozbierać.
       Zaczęło się z samego ranka, gdy znów wstałam załamana i poszłam bezmyślnie do łazienki. Kiedy wyszłam, dziewczyny już na mnie czekały. Posadziły mnie na łóżku i zaczęły wykład. Nie miałam pojęcia o czym one do mnie mówią. Tak szczerze, to nie słuchałam ich zbyt uważnie. I właśnie wtedy zdarzyła się pierwsza, dziwaczna sytuacja.
       Nagle poczułam na policzku ostre uderzenie, a po chwili pieczenie. Zdziwiona syknęłam z bólu i chyba po raz pierwszy od tych dwóch tygodni oprzytomniałam. Spojrzałam zaskoczona na dziewczyny. Ku swojemu zdziwieniu, tuż przed sobą zobaczyłam Ann, z uniesioną ręką. Zrozumiałam co się stało. Spoliczkowała mnie. Spojrzałam na nią ze zdumieniem.
- No, nareszcie - stwierdziła zniecierpliwiona. - W końcu zwracasz na nas uwagę.
       Patrzyłam na nią jak na kretynkę, nie rozumiejąc o co jej chodzi, a ona tymczasem kontynuowała.
- Od dwóch tygodni chodzisz jak nieprzytomna. Wszyscy mają już tego dość. Weź się wreszcie w garść dziewczyno. Przez długi czas ignorowałaś Pottera i mu odmawiałaś. Teraz role się odwróciły. On ignoruje ciebie. Ale... Co z tego? Mówi się trudno, żyje się dalej. Tak, wiem. Przez długi czas uważałam, że coś do niego czujesz. Ale ty sama wciąż tego nie wiesz. Więc może wreszcie byś sobie dała spokój z tym użalaniem się nad sobą i wróciłabyś wreszcie do normalnego życia.
       Przez chwilę patrzyłam na Ann zdumiona, jednak kiedy dotarły do mnie jej słowa, rzuciłam jej się na szyję.
- Dziękuję - powiedziałam przytulając przyjaciółkę. - Dzięki, że mi przyłożyłaś. Otworzyło mi to oczy.
- Nareszcie - odpowiedziała dziewczyna ze śmiechem.- A poza tym Potter to palant, skoro zaczął cię ignorować. No bo powiedz mi, jak tu cię ignorować? Tak się nie da - odparła ze śmiechem.
- No oczywiście - odparłam przekornie, na co wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
       I właśnie tak się zaczęło, a potem, było już tylko lepiej. Na śniadaniu miałam doskonały humor. Razem z dziewczynami śmiałyśmy się przez niemal cały posiłek. Mina nieco mi zrzedła, kiedy do sali weszli Huncwoci, ale dziewczyny natychmiast mnie zagadały i szybko  zapomniałam o swoich problemach. Po chwili obok mnie usiadł Syriusz.
- Siemka Ruda - przywitał się z uśmiechem.
- Siema Black - odparłam równie wesoło jak on.
- Widzę, że humorek dzisiaj dopisuje - stwierdził z lekkim uśmiechem Lunatyk, który usiadł naprzeciw mnie.
- A czemu miałby nie dopisywać? - zapytałam.
- No wiesz... - zaczął niepewnie i popatrzył najpierw na Syriusza a potem na dziewczyny, które lekko pokiwały głowami. - Ostatnio nie miałaś raczej humoru.
- E tam... Gorszy okres. Każdemu się zdarza - odpowiedziałam, machnąwszy przy tym lekceważąco ręką.
       Prawda była jednak taka, że odkąd zobaczyłam Jamesa, byłam nieco spięta. Wciąż nie czułam się dobrze będąc przy nim. Wciąż czułam ból. Ale szybko skupiłam się na żartującym Syriuszu. Hah... To był dobry pomysł. Wygłupy przyjaciela, natychmiast odwróciły moją uwagę od wszelkich zmartwień. Śmiałam się często i w pewnej chwili miałam wrażenie, że przez twarz zamyślonego Jamesa, przemknął cień zaskoczenia, gdy usłyszał mój śmiech, a potem chyba zaczął mi się przyglądać. Starałam się jednak nie patrzeć w jego kierunku. Nie miałam zamiaru robić sobie nadziei.
       Minęło wesołe śniadanie, a po nich nadeszły lekcje. Tego dnia wszystko mi się udawało. Nie myślałam o Jamesie. Skupiłam się tylko i wyłącznie za zajęciach. Kiedy już razem z dziewczynami miałyśmy spokój, udałyśmy się do biblioteki, ale tak często i głośno się śmiałyśmy, że bibliotekarka, w końcu nas wyrzuciła. Wróciłyśmy więc do PW odrobić lekcje. Szybko się z tym uwinęłam, po czym postanowiłam wybrać się na błonia. Dziewczyny miały jeszcze trochę do zrobienia, ale obiecały, że jak skończą, to dołączą do mnie na spacerze.
       Wyszłam więc z PW i udałam się korytarzem ku wyjściu. W drzwiach wejściowych spotkałam Jamesa, który właśnie zmierzał w kierunku wieży. Szybko go minęłam, starając się nie zwracać na niego uwagi. Ale było już za późno. Moje myśli skoncentrowały się na szukającym. Szybko przeszłam przez błonia, udając się w kierunku jeziora. Weszłam na pomost i usiadłam. Spojrzałam na swoje odbicie w tafli wody i zaczęłam rozmyślać.
     Pomyślałam o Potterze. O rany! Jak strasznie nie chciałam o nim myśleć. Ale jak widać nie było mi to dane. Znów poczułam smutek i zawód. Tak bardzo się co do niego pomyliłam. A myślałam, że go znam, że wiem o nim tak wiele. Jak widać, nie znałam go jednak tak dobrze. I czy on wogóle był moim przyjacielem? Westchnęłam. Tak wiele niewiadomych. Przyjrzałam się odbiciu z wodnym zwierciadle. Patrzyła na mnie smutna twarz o błyszczących, zielonych oczach i zaczerwienionych od smagania wiatru, policzków. Zaczęłam się zastanawiać, czy wyjście na dwór bez dziewczyn było dobrym pomysłem. I właśnie wtedy miało miejsce to wydarzenie, które już całkowicie oderwało mnie od ponurych myśli.
- Hej - usłyszałam za sobą łagodny głos.
       Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego za mną wysokiego, dobrze zbudowanego siódmoklasistę o czarnych włosach i niebieskich oczach. Był to kapitan drużyny gryfonów w Quidditchu.
- Hej Shawn.
- Mogę się przysiąść?
- Jasne - odpowiedziałam, przesuwając się, by zrobić mu miejsce.
- Co się stało? - zapytał łagodnie.
- Ech... To nic - odpowiedziałam z westchnieniem.
- Nie kłam. Co jest grane? Chodzi o jakiegoś chłopaka?
       Spojrzałam na niego zdziwiona. Skąd on to wiedział? No, ale... Pewnie nie trudno się tego domyśleć patrząc na mnie. Skinęłam więc tylko potwierdzająco głową.
- Nie przejmuj się nim - poradził zapatszywszy się w jakiś punkt w oddali. - My faceci już tak mamy, że względem dziewczyn dziwacznie się zachowujemy. Jesteśmy, zmienni, niestali. Nie wiem ci ci zrobił ten chłopak, ale mogę dać ci pewną radę. Nie próbuj o nim zapomnieć.
       Spojrzałam na kapitana drużyny jak na wariata. Chyba to dostrzegł, bo uśmiechnął się do mnie lekko i powiedział:
- Chodzi o to, że wy dziewczyny, zawsze jak zostaniecie przez chłopaka zranione, robicie wszystko by o nim zapomnieć. Ale to nie jest wyjście. Myślę, że najlepiej jest stawić czoła cierpieniu. Jeśli je pokonacie, zapomnicie o bólu. Może ty też powinnaś spróbować?
       Zastanowiły mnie słowa chłopaka. Ale może on miał rację. Tyle, że. Nie byłam pewna, czy dałabym sobie z tym radę. Chyba wyczytał to z mojej twarzy, bo uśmiechnął się i znów się odezwał:
- Oczywiście, to nie musi być dobry sposób. Ale myślę, że powinnaś się pogodzić z tym co się stało, przyjąć to do wiadomości i zaakceptować. A potem poprostu zapomnij o całej sprawie, przestań zawracać sobie głowę tym problemem i poprostu idź dalej. Nie zmienisz przeszłości, ale zrób wszystko, by przyszłość była lepsza.
       Przyjrzałam się Shawnowi z zaskoczeniem i rozważyłam jego słowa. Miał rację. Powinnam zostawić przeszłość za sobą, a dokładniej, powinnam zostawić za sobą ten problem. Problem który nazywa się James Potter. Ale Shawn miał rację. Powinnam z nim skończyć. Właśnie to zamierzałam uczynić.
       Spojrzałam na błękitnookiego z uśmiechem.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy mała - odpowiedział wyszczerzając do mnie zęby w uśmiechu, po czym wstał i odszedł, a ja po kilku minutach poszłam w jego ślady.
       Kiedy wracałam do zamku na mojej twarzy błąkał się uśmiech i wiedziałam już, co powinnam zrobić. To koniec. Koniec z Jamesem Potterem.

-------------------------------------------------------

Hejka wam!
Jak widzicie rozdział pojawił się dość szybko. Na tablecie trudno mi ocenić długość rozdziału, ale chyba nie jest tragicznie. W każdym razie mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Jak odzyskam kompa to będzie post EXTRA.
A więc zapraszam do czytania i komentowania :-)

12 komentarzy:

  1. Świetny :3
    Jest chyba dłuższy od poprzedniego. :D
    Ciekawi mnie reakcja Jamesa jak Lilka będzie miała w.nosie całą sytuację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę nad tym by albo następny rozdział, albo kolejny, był z jego perspektywy. Hah... jego reakca, będzie zapewne cudna :D

      Usuń
  2. No, pięknie było i się skończyło. A ja myślałam, że już będą razem… Musisz mi powiedzieć kim jest ta dziewczyna w czerwonej kiecce! Potter to palant.

    Całusy :*
    Luna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze będ razem, a co do dziewczyny w czerwonym, to wszystko jeszcze się wyjaśni :-) Ale nie tak szybko. Wcześniej wezmę wszystko trochę pokomplikuję ;) Bądź cierpliwa, wszystko w końcu się wyjaśni :D

      Usuń
  3. Jejku Lilka taka smutna chodzi. Chłopacy to nic nie warci palanci ! Najpierw są słodcy, a później mają cie gdzieś. Współczuję Lily, tak biedna cierpi :( Ale ten chłopak ma trochę racji, ale i tak czekam kiedy James się ogarnie i znów będzie latał za Radą. Czekam tez oczywiście na to aż się okaże kto jest tą dziewczyną w czerwieni, bardzo mnie to ciekawi.
    Pozdrawiam i czekam na next :> Panienka Livvi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystkie pytania poznasz odpowiedź niedługo :D

      Usuń
  4. TIGRAAA!
    Hejkaaa! :3
    Tęskniłaś? XD
    Przepraszamprzepraszamprzepraszamprzepraszamprzepraszam ;_;
    Nawet sobie nie wyobrażasz jak straszny mam nawał zajęć.
    Cóż, z takim zakończeniem nie pomagasz :c
    Phi, głupi Potter (jeju, powiedziałam to!)
    Chłopacy to świnie, a przynajmniej większość XD
    Scena z Shawnem była dziwna, ale na swój sposób urocza ;-;
    Kim jest ta dziewczyna z balu, Tigra, wnoszę sprzeciw!
    Btw. skoro Twój nick to połączenia tigry i arii to mogę Ci mówić Aria? *-* Albo Arya? :D
    Czekam na następnyy <3
    Mrs. Pritchard

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tęskniłam :D
      Nawał zajęć powiadasz? Ech... Ja właśnie kończę ferie, więc za chwilę się zacznie :\
      Co do zakończenia, to przecież doskonale wiesz, że ja kocham trzymać ludzi w napięciu, czyż nie :D
      Shawn jeszcze odegra tu znaczącą rolę, więc obserwuj go uważnie. Ale o nic się nie musisz martwić ;) Nie zdradzę, co mam dokładnie na myśli, ale zapewne domyślisz się po przeczytaniu nastepnego rozdziału :)
      Co do dziewczyny z balu, to bądź cierpliwa. Jeszcze trochę i wszystko się wyjaśni XD
      Spoko, możesz się do mnie zwracać i tak i tak :)

      Usuń
    2. Yupiii, ale się cieszę :3 <3
      To oficjalnie mianuję Cię Arią *-*

      Usuń
  5. Mam dla ciebie kilka faktów:
    James to palant
    Ann umie być złośliwa
    Lily jest uparta
    Dorcas to dziwaczka o.O
    Syriusz jest fajny ;3
    Lupin też
    Petunia jest dziwna ;C (co wie połowa z was)
    Ta dziewczyna z balu to na pewno Lily!
    Chociaż może nie
    James coraz bardziej mnie wkurza
    A Black mniej
    Ann i Remus to rzeczywiście nie zła parka ;)
    Petera ni ma ;(

    OdpowiedzUsuń