- Ok, ok. Daj mi jeszcze sekundkę, ok?
Za drzwiami usłyszałam ciche westchnięcie. Nie moja wina, że ja zawsze się długo szykuję. A poza tym, za kilka minut jest wyjście do Hogsmeade, więc muszę dobrze wyglądać. Sama siedziała w łazience niemal godzinę, więc niech mnie teraz nie pogania, bo to przez tak późno rozpoczęłam poranną toaletę. No, ale... Teraz już byłam niemal gotowa. Nałożyłam jeszcze tylko delikatny błyszczyk na usta i byłam gotowa. Przejrzałam się w lustrze i z zadowoleniem uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Ubrałam się w czarne rurki i do tego założyłam żółty sweter. Delikatny makijaż, ładnie podkreślał zieleń moich oczu. Wyszłam z pokoju i spytałam:
- Gotowe?
- No, no, no. Aleś się wystroiła - skomentowała mój strój Dorcas.
- Czyżby na randkę z Potterem? - zapytała ze śmiechem Ann.
- Ech... Okropne jesteście - powiedziałam udając obrażoną, ale cały efekt zepsuł lekki uśmiech, który pojawił się na moich ustach.
- Ale i tak nas kochasz - powiedziały jednocześnie, na co wszystkie się zaśmiałyśmy.
Założyłyśmy czapki, szaliki i płaszcze, po czym wyszłyśmy z dormitorium rozmawiając wesoło. W PW spotkałyśmy Huncwotów, którzy pomachali nam od razu, jak tylko nas zobaczyli.
- Czekamy na was już od pół godziny - stwierdził Syriusz.
- A teraz my czekamy na was - odpowiedziała Dor, gdy właśnie przechodziłyśmy przez obraz.
- Ej! - wrzasnął chłopak. - Mogłybyście na nas zaczekać! - zawołał za nami.
- Chodu! - krzyknęłam i pognałam na dziedziniec, a dziewczyny pobiegły zaraz za mną.
Chłopcy wołali coś za nami, jednak ich słowa już do nas nie dotarły, ponieważ ze śmiechem zbiegałyśmy właśnie po schodach.
Przed wejściem jak zwykle stał woźny i sprawdzał, czy aby na pewno, do Hogsmeade nie idzie żaden uczeń pierwszej bądź drugiej klasy. Spojrzał na nas spod zmrużonych powiek, po czym sprawdził, czy ma nas na liście. Już po chwili zostałyśmy przepuszczone i właśnie wsiadałyśmy do powozu, gdy Huncwoci nas dogonili.
- No wiecie co - mruknął niezadowolony Syriusz siadając obok Dorcas. - Nie mogłyście zaczekać choćby jeszcze chwili.
Popatrzyłyśmy po sobie z dziewczynami, po czym parsknęłyśmy zgodnym śmiechem. Powóz ruszył z miejsca.
- I jeszcze się z nas nabijają - mruknął siedzący obok mnie James.
- No już, nie obrażaj się - powiedziałam, wymierzając mu kuksańca w bok. - Nawet na żartach się nie znają - powiedziałam, mrugając przy okazji do dziewczyn.
- My? My się nie znamy na żartach? - zapytał oburzony Syriusz.
- Kotku, ty patrzysz na największych rozrabiaków w szkole - dodał James.
- Niech ci będzie - odpowiedzałam pojednawczo. - Tylko nie mów do mnie kotku- ostrzegłam.
- Nie ma sprawy kotku - odpowiedział ze śmiechem.
W odpowiedzi popatrzyłam na niego wilkiem i trzepnęłam go ręką w potylicę.
- Ej! A to za co?! - wykrzyknął oburzony.
- Za piękne oczy - odparłam sarkastycznie, choć jego oczy naprawdę były śliczne. Takie piękne brązowe. O nie, koniec tematu.
W czasie, gdy o tym rozmyślam, James uśmiechnął się do mnie po huncwocku i odpowiedział:
- Ach... Jeśli to za to, to nie mam się o co gniewać - odpowiedział mrugając do mnie.
Właśnie miałam mu odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą, kiedy nagle powóz raptownie się zatrzymał i wylądowałam na siedzącej przede mną Dor. Ann wpadła wprost na Lunatyka, który z łatwością ją złapał i pomógł odzyskać równowagę. Z czarnowłosą wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia. Z tych dwojga będzie bardzo ładna parka.
Nagle z drugiej strony powozu dobiegły nas okrzyki niezadowolwnia, więc razem z Meadowes odwróciłyśmy się w przeciwnym kierunku, a to co zobaczyłyśmy, wywołało u nas obu atak głupawki. Mianowicie James, który siedział obok mnie wpadł wprost na Syriusza, który siedział przed nim i znaleźli się w bardzo dziwnej pozycji, gdyż Rogacz opierał ręce o klatę Łapy, a ten, trzymał ręce na jego biodrach. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Jako pierwszy odezwał się Black.
- Ekhem... No ja rozumiem, że jestem bardzo pociągający, ale, wybacz mi Rogasiu, nie jesteś w moim typie.
- Tak, ja też wolę zbuntowanych brunetów o czarnych oczach. Nie uważasz, że są całkiem przystojni?
- Ooo... I to jeszcze jak - potwierdził energicznie potrząsając głową Syriusz.
Nie mogliśmy wytrzymać i zaczęliśmy się tarzać po podłodze. A raczej zaczęlibyśmy, gdyby nie, to, że w powozie było za mało miejsca. W tym czasie chłopcy uśmiechnęli się do siebie, po czym zaczęli udawać, że całują się w policzki. Nie wiem, czy to było wogóle jeszcze możliwe, ale zaczęliśmy śmiać się jeszcze głośniej. W końcu chłopcy zakończyli ten cały kabaret i wszyscy wytoczyliśmy się ze śmiechem z powozu. Uczniowie wokół, przyglądali nam się ze zdziwieniem, a fanklub Huncwotów patrzył na nich z uwielbieniem, ale nikt z naszej siedmioosobowej grupy, nie zwracał na to uwagi.
Wkońcu, kiedy uspokoiliśmy się dostatecznie, by móc porozmawiać, Lunio zapytał:
- Co teraz robimy?
Przez chwilę wszyscy zastanawiali się nad odpowiedzią, aż zaproponowałam:
- Myślę, że nie ma sensu, byśmy się włóczyli razem, bo nie wytrzymacie czasu, jaki zajmie Ann i Dor, wybranie sukienki.
Chłopcy natychmiast skinęli głowami na potwierdzenie. Nagle James zapytał:
- A ty nie będziesz kupowała sukienki?
- Ja już swoją mam.
- Czyżby to była ta zielona? - zapytał, na co spłonęłam rumieńcem, a James i Syriusz głośno się zaśmiali.
Trzepnęłam ich obu w ramiona i kazałam im iść, umawiając się wcześniej, że spotkamy się za dwie godziny w Trzech Miotłach. Wszyscy czterej chłopcy odeszli, a dwóch z nich wciąż chichotało szaleńczo. Złapałam dziewczyny za łokcie i pociągnęłam je za sobą w kierunku sklepu z sukienkami.
- O co im chodziło? - zapytała Dorcas.
- O prezent od ciebie - odparłam.
- Ale skąd oni o tym wiedzą - nie ustępowała, mimo, że wolałabym zakończyć ten temat.
Zagryzłam wargi, ale odpowiedziałam:
- Wpadli do naszego dormitorium, kiedy właśnie przymierzałam sukienkę od ciebie.
Dor cicho zagwizdała.
- Nieźle - stwierdziła. - Jak zareagował na to Potter?
Nie byłam wstanie się nie roześmiać:
- Wpatrywał się we mnie jak cielę w malowane wrota - odparłam ze śmiechem.
Moje przyjaciółki słysząc to porównanie, również się roześmiały. We wspaniałych humorach weszłyśmy do sklepu, a dziewczyny natychmiast rozbiegły się pomiędzy wieszakami i półkami. Tylko pokręciłam na to ze śmiechem głową.
- Czy mogę w czymś pomóc? - zapytała mnie sprzedawczyni.
- Nie dziękuję - odpowiedziałam grzecznie, po czym ruszyłam za dziewczynami, które już zdejmowały sukienki z wieszaków i szły w kierunku przymierzalni.
Wkońcu po dwóch godzinach przymierzania, dziewczyny nareszcie wybrały sobie sukienki i buty. Zapłaciły za zakupy i w świetnych nastrojach wyszłyśmy ze sklepu i ruszyłyśmy w kierunku Trzech Mioteł. Weszłyśmy do środka i rozejrzałyśmy się w poszukiwaniu chłopaków. Po chwili dostrzegłyśmy ich przy naszym ulubionym stoliku i ruszyłyśmy w ich kierunku. Jako pierwszy dostrzegł nas Remus i pomachał nam z uśmiechem na ustach. Przysiadłyśmy się do stołu i po chwili zapytałam:
- Gdzie byliście?
- W Miodowym Królestwie i w sklepie Zonka. A jak tam wasze zakupy? - zapytał Lunatyk.
- Rewelacyjnie - odpowiedziała mu z uśmiechem Ann. - Kupiłam sobie piękną sukienkę.
- Tak, ja też - dodała Dorcas.
- Więc muszę koniecznie namówić cię, byś ze mną zatańczyła - powiedział Syriusz wpatrując się uporczywie w dziewczynę, na co ona spłonęła delikatnym rumieńcem, który szybko postarała się zatuszować, choć nie bardzo jej to wyszło.
Szybko jednak wzięła się w garść i odpowiedziała wzruszając przy tym ramionami:
- W sumie to czemu nie.
Jej obojętny ton mnie nie zmylił. Widziałam jak w oczach Meadowes iskrzą się płomyki radości. Westchnęłam i popatrzyłam na Syriusza, który z tym swoim huncwockim uśmieszkiem wpatrywał się w dziewczynę. Będzie z nich słodka para.
W tej samej chwili podszedł do stołu James i każdej z nas wręczył po jednym kremowym piwie. Podziękowałyśmy i zaczęłyśmy pić. Siedzieliśmy w knajpie jeszcze ze dwie godziny, śmiejąc się i rozmawiając. Bal już za tydzień. Nie mogłam się doczekać...
-------------------------------------------------------
Wiem, że akcja strasznie pędzi naprzód, ale chcę już dodać rozdział z balem. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podobał. Jutro, albo może nawet jeszcze dzisiaj będzie ten z balem. To kiedy się pojawi, zależy już od tego, kiedy chcecie go przeczytać, bo ta część jest napisana już od dawna, więc jeśli chcecie rozdział dzisiaj, to będzie dzisiaj, a jeśli chcecie go jutro, to będzie jutro.
Przepraszam was za wszelkie błędy i za późny czas dodania rozdziału, który miał być wczoraj, ale zepsuł mi się laptop i piszę na tablecie mamy, co nie jest aż takie łatwe.
Jeszcze raz przepraszam i życzę miłego czytania :-)
Dzisiaj! Dzisiaj!
OdpowiedzUsuńEch... Jak narazie, to jako jedyna skomentowałaś. No ale... Niech będzie. Zapewne już śpisz, ale i tak dodam. Wedle życzenia mi laydie :-)
UsuńMój komputer się wczoraj zbuntował i nie mogłam Ci skomentować rozdziału ;--;
OdpowiedzUsuńTakże ten
Rozdział przyjemny :D
Skoro ci się podobał, to dobrze :-)
UsuńOczywiście spóźniona :| Rozdział AMAZING *-* Ten moment w powozie… wytłumacz mojej mamie czemu dostałam głupawki :D Tyle roooomandów! Ale ja chcę Jily! Ji-ly! Ji-ly !
OdpowiedzUsuńCałuski ;)
Luna
Haha :-) Cieszę się, że się spodobało :D
UsuńDostałaś głupawki? No i o to chodziło XD