Po chwili dotarliśmy do odpowiedniego przedziału. Pierwszy wszedł James z moim kufrem, a potem ja. Za mną, do przedziału weszli Dorcas i Syriusz. Nie zdążyłam jeszcze odstawić klatki Andy, kiedy ktoś podbiegł do mnie i mnie uściskał, a ja odwzajemniłam się tym samym. Poczułam zapach różanych perfum i z łatwością domyśliłam się, że trzymam w ramionach Ann. Nagle poczułam, że ktoś wyjmuje mi legowisko mojej sowy z ręki. Spojrzałam ponad ramieniem przyjaciółki i dojrzałam Pottera. Wyczuwając moje spojrzenie, odwrócił się w moją stronę i lekko uśmiechną, a potem odłożył klatkę na właściwe miejsce.
Jaki on jest śliczny.
Och, nie... Odczep się. Ja wcale tak nie myślę.
No dobra. Niech ci będzie.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Ann.
- Jak dobrze znowu cię widzieć - szepnęła mi do ucha.
- I ciebie też - odparłam.
- No dobra, puść ją, bo zaraz się udusi - powiedział rozbawionym głosem Syriusz.
- Przepraszam - powiedziała zawstydzona. - Po prostu cieszę się, że jesteś z nami.
- Wiem. Też się cieszę - odparłam uśmiechając się do wszystkich w przedziale.
- No dobra. Chodź tu i się z nami przywitaj - powiedział Lupin podchodząc do mnie i przelotnie ściskając.
Po nim to samo uczynił Petigrew, Black no i oczywiście Potter. Ten ostatni, nie poprzestał na krótkim uścisku, tylko przyciągną mnie mocno do siebie i nie wypuszczał z objęć.Spróbowałam się wyrwać, jednak mi na to nie pozwolił.
- Echem... Potter możesz mnie już puścić wiesz?
- Dopiero kiedy się ze mną umówisz - odpowiedział filuternie.
- Chyba w twoich snach Rogaczu - odpowiedziałam odrobinę już rozzłoszczona jego zachowaniem i wyrwałam mu się.
Atmosfera odrobinę zgęstniała, jednak napięcie między mną i Jamesem, było czymś zupełnie normalnym, więc nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Wciąż obrażona na brązowookiego chłopaka, usiadłam obok Ann. Niestety Potter sobie tak szybko nie odpuścił i oczywiście musiał usiąść obok mnie. Jak on mi działa czasem na nerwy. Szybko przeszła mi jednak złość na niego i włączyłam się do rozmowy prowadzonej przez moich przyjaciół. Po chwili odezwał się Lupin:
- Wybaczcie mi, ale muszę już iść.
- A ty gdzie Luniek? - zapytał Black.
- Do przedziału prefektów. Dostałem odznakę. W końcu to piąty rok i kogoś musieli wybrać no nie?
- Ale, żeby ciebie? Przecież cały czas robisz z nami kawały. Jakoś w to wątpię - odpowiedział z odrobiną szyderstwa Potter.
- To uwierz - odparł Remus pokazując przyjacielowi swoją odznakę prefekta.
Przypiął ją do szaty i już miał wyjść z przedziału, kiedy sobie o czymś przypomniałam i zawołałam za nim:
- Poczekaj chwilę. Idę z tobą.
- Co?! - wykrzyknęli równocześnie wszyscy obecni w wagonie.
- Ty? Prefektem? - zapytała zaskoczona Dorcas.
- To aż takie zaskoczenie - spytałam rozbawiona.
Spojrzeli po sobie znacząco. Wiedziałam, że byli zdziwieni, jednak nie było to też dla nich żadną niespodzianką. Bez słowa, z lekkim uśmiechem na ustach, sięgnęłam do kufra i wyjęłam z niego odznakę, taką samą jaką nosił Lunatyk. Przypięłam ją do szaty, po czym wyszłam z wagonu, a za mną udał się mój przyjaciel.
Ej! Było tak słodko i teraz musieli sie pokłócić? Oj nieładnie ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam wewnętrzne kłótnie Lily. :D
OdpowiedzUsuńJednak ją puścił i bez tego.
Piszesz bardzo ciekawe opowiadania, trzymaj tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńTo nie ta Lily co na innych blogach. Ale i tak koffam *-*
OdpowiedzUsuńHahaha dobrze, że sb przypomniała o odznace xD
OdpowiedzUsuń