12.10.2014

Rozdział 28 - Zszokowani Huncwoci

Kasia, dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Rozdział z dedykacją specjalnie dla ciebie :)



       Obudziłam się z samego rana. Spojrzałam na zegarek. Było wpół do ósmej. Jęknęłam. Jak mogłam obudzić się tak wcześnie? Westchnęłam po czym zwlokłam się z łóżka i weszłam do łazienki. Wciąż zaspana przemyłam twarz, po czym spojrzałam na swoje odbicie. No, nie. Co to ma być? Jęknęłam z niezadowolenia, biorąc do ręki kosmyk włosów. Końcówka była ciemnozielona. Przerzuciłam włosy przez ramię, by zobaczyć, jak prezentuje się moja fryzura, a po chwili zaczęłam się śmiać.
       Końcówka każdego włosa była zielona. Najwidoczniej Huncwoci przygotowali dość skoncentrowany wywar. Gdybym wypiła połowę fiolki, to pewnie nie byłoby żadnego efektu. Jednak przez wzgląd na to, że wypiłam odrobinę mniej substancji neutralizującej, było widać efekt żartu Huncwotów. Tylko, że teraz to wcale nie wyglądało na kawał. Kolor moich włosów połączony z głęboką zielenią dawał niesamowity efekt.
       Uśmiechnęłam się do siebie, po czym rozczesałam włosy pozostawiając je rozpuszczone. Wtedy wyglądały najładniej. Szybko się oporządziłam, po czym wróciłam do pokoju i podeszłam do łóżka Dorcas. Ona też miała przebarwione końcówki, tyle że jej były w czerwonym odcieniu.
- Dorcas - zagruchałam jej nad uchem.
       Odpędziła mnie tylko ruchem ręki.
- Dorcas, czas wstawać - powtórzyłam uśmiechając się przy tym, jednak znów mnie zignorowała. - Dor naprawdę nie masz zamiaru zwlec się z tego łóżka? - odpowiedział mi tylko pomruk niezadowolenia.
       Spróbowałam więc nieco innej taktyki.
- A ty wiesz, że tutaj jest Syriusz i się gapi na te twoje, porozrzucane po całej poduszce, kłaki?
       Efekt był natychmiastowy. Dziewczyna zerwała się jak oparzona i zgarniając po drodze ciuchy, jak huragan wpadła do łazienki. Zaśmiałam się, po czym przystąpiłam do budzenia Ann. Z tą nie było problemu. Przeciągnęła się, przygotowała ubrania i czekała, aż Dorcas wreszcie łaskawie zwolni łazienkę.
       Po kilku minutach wyszła świeża, ale jednocześnie lekko zdziwiona.
- Ktoś mi może jest w stanie wyjaśnić, czemu mam czerwone końcówki?
       Zaśmiałam się, po czym opowiedziałam jej i Ann o tym jak usłyszałam o planie Huncwotów.
- A to kretyni - stwierdziła Ann. - Dlaczego nam o tym wcześniej nie powiedziałaś?
- Nie zdążyłam. Wiedząc o ich planach pożyczyłam od dyrektora przeciw eliksir. Wypiłyśmy go w ostatniej chwili, ale jak na nas trzy było go trochę za mało. I oto efekty - odpowiedziałam ujmując kosmyk włosów Ann, którego końcówka była błękitna..
- Ale jakby na to nie spojrzeć, to nie mamy się o co na nich gniewać - stwierdziła.
       Dor spojrzała na nią zdziwiona, ja jednak tylko się uśmiechnęłam.
- Masz rację. Kolory są świetnie dobrane - odpowiedziałam. - W dodatku wyglądamy dzięki temu naprawdę stylowo, nie uważasz? - zwróciłam się do Dor.
       Podeszła do lustra i przejrzała się w nim, po czym skinęła lekko głową.
- Faktycznie. Wygląda to całkiem ładnie - stwierdziła odwracając się do nas z szerokim uśmiechem.
- Ok. Ann, pospiesz się i chodźmy na śniadanie.
       Kiedy Lorens już się wyszykowała, zeszłyśmy wszystkie trzy do PW, gdzie zobaczyłam chłopaków. Uśmiechnęłam się i mrugnęłam porozumiewawczo do koleżanek, po czym we trzy ruszyłyśmy w ich kierunku.
- Siema chłopaki - powiedziałam.
- Cześć - odpowiedzili przyglądając nam się ze zdumieniem.
- Co się tak na nas patrzycie? - zapytała Dor. - Tak, wiemy. Jesteśmy świadome naszego piękna. Na prawdę nie musicie się tak w nas jeszcze wpatrywać.
       Oprzytomnieli i już po chwili James zapytał, ze szczwanym uśmiechem na ustach:
- A co to? Macie kolorowe włosy?
- Owszem - odparłam z uśmiechem, czym zbiłam go nieco z tropu. - Prawda, że są świetne? Przefarbowałyśmy dzisiaj rano. Pomyślałyśmy, że niewielka zmiana dobrze nam zrobi.
       Teraz to już był kompletnie zaskoczony. Zresztą, nie tylko on. Wszyscy Huncwoci wpatrywali się w nas ze szczerym zdumieniem.
       Odwróciłam się do dziewczyn i mrugnęłam, po czym powiedziałam:
- Ok. Chodźmy na śniadanie, zanim wszystko nam zjedzą.
       Ruszyłyśmy w kierunku portretu. Jednak kiedy mijałam Jamesa zatrzymałam się na chwilę, nachyliłam się do niego i z bezwstydnym uśmiechem na ustach wyszeptałam mu do ucha:
- Następnym razem, gdy będziecie planowali kawał, upewnijcie się, że nikt was nie podsłuchuje.
       Po tych słowach ruszyłam do wyjścia, pozostawiając Jamesa zszokowanego, siedzącego na kanapie.

***
       Wreszcie nastał weekend. Zaczynała się już cisza nocna, a ja siedziałam w pokoju na własnym łóżku i za pomocą zaklęcia, którego nauczył mnie Dumbledor podsłuchiwałam Huncwotów.
- Czysto? - usłyszałam głos Rogacza.
- Tak. Zaklęcie rzucone. Teraz możemy pogadać w spokoju - odpowiedział Lunatyk.
- Jesteś pewien? Ostatnio Lilka nas podsłuchiwała. Masz pewność, że tym razem tego nie zrobi?
- Tak jestem pewny. To, że ty jesteś tępy jak but, nie oznacza jeszcze, że się tym od ciebie zaraziłem.
- Och Luniu, nie pochlebiaj mi.
       Zachichotałam pod nosem, po czym ponownie skupiłam się na rozmowie chłopaków.
- Ok. A więc o czym chciałeś pogadać? - zapytał Remus.
- W poniedziałek Święto Duchów. Słyszałam jak nauczyciele o tym rozmawiali. Mają mieć za dziesięć minut zebranie w gabinecie dyrektora. Coś planują na ten dzień i dobrze byłoby dowiedzieć się co takiego. Powinniśmy tam iść i posłuchać o czym będą rozmawiać.
- Nie głupi pomysł - odezwał się Syriusz. - No to już, zbieramy się. Potter bierz pelerynę, ja wezmę mapę... Zaraz, gdzie ona jest?
- Już nie denerwuj się, mam ją. Trzymaj.
- Gdzie Lilka? Musimy się upewnić, że nas nie złapie - stwierdził James.
- Ok, już ci mówię. Jest u siebie.
- Wporzo, więc chodźmy.
       Słysząc to szybko wybiegłam z dormitorium i wpadłam do PW i usiadłam na fotelu. Po chwili ze schodów zeszli chłopcy i poszli w kierunku wyjścia z wieży.
- A wy gdzie się wybieracie?
- Lily? - zapytał ze zdziwieniem James.
- Naprawdę powinniście zacząć się upewniać, że nikt was nie podsłuchuje - odpowiedziałam tylko uśmiechając się przy tym pod nosem. Fajnie było tak ich ciągle szokować.
       Spojrzeli po sobie ze zdziwieniem, a po chwili skierowali spojrzenia w moim kierunku :
- Ruda, a skąd ty niby możesz wiedzieć o czym gadaliśmy, skoro użyliśmy tarczy? - zapytał z lekką kpiną w głosie Syriusz.
- Mam swoje sposoby.
- Ok - powiedział James podchodząc do mnie i opierając ręce na zagłówku fotela. - Skoro jesteś taka szczwana, to powiedz nam o czym mówiliśmy.
- O spotkaniu nauczycieli w gabinecie Dumbledore. Tematem ma być coś związanego ze Świętem Duchów.
       Teraz spojrzenia chłopaków były już naprawdę zdezorientowane. James patrzył na mnie ze zdziwieniem, jednak w jego oczach dostrzegłam również błysk podziwu. Wbrew woli musiałam przyznać, że mi to schlebiło.
       Odsunął się tak, żeby patrzeć mi prosto w oczy, po czym zapytał:
- Jak ty to robisz?
- Ale co?
- Skąd wiesz o czym rozmawiamy?
- A, no wiesz. To już jest moja mała tajemnica - odpowiedziałam po czym wstałam mrugając do niego i skierowałam się do dormitorium.
       Na odchodnym jeszcze dodałam:
- A co do zebrania, to nie opłaca wam się fatygować. Właśnie się skończyło.
       Gdy wchodziłam po schodach usłyszałam jeszcze za sobą głos zdziwionego Łapy:
- Jak ona to do diaska robi?!
       Zaśmiałam się wchodząc do pokoju i natychmiast wzięłam książkę z magicznymi zaklęciami, którą niedawno wypożyczyłam z biblioteki. W trakcie rozmowy z Huncwotami, znów skorzystałam z zaklęcia dalekiego słuchu i już wiedziałam, co nauczyciele organizują w poniedziałek. Musiałam się przygotować.
       Po jakimś czasie do pokoju wpadły dziewczyny.
- Podobno coś się święci w poniedziałek.
- Owszem - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Więc gadaj - pospieszyła mnie Dorcas siadając na przeciw mnie.
       Ann po chwili również do nas dołączyła i wtedy opowiedziałam im o wszystkim co wiedziałam. Patrzyły na mnie zszokowane kiedy mówiłam, a gdy już skończyłam uśmiechnęły się do mnie.
- Mieszkamy z geniuszem - stwierdziła Dor.
       Spojrzałam na nią jak na wariatkę, po czym stwierdziłam:
- Myślałam, że to oczywiste.
       Słysząc to obie moje przyjaciółki się zaśmiały. Pogadałyśmy jeszcze przez chwilę, po czym położyłyśmy się do łóżek i zasnęłyśmy.
***
       Dziś poniedziałek. Obudziłam się wcześnie rano i przeciągnęłam. Spojrzałam na zegarek. Była za dziesięć siódma. Poszłam do łazienki wiedząc, że i tak nie zasnę i wzięłam prysznic. Potem pościeliłam łóżko, ubrałam się i położyłam na pościeli. Wzięłam z szafki nocnej książkę i powtarzałam zaklęcia. Miałam nadzieję, że niczego nie zapomnę. Czytałam tak kolka minut po czym, mimo wcześniejszego stwierdzenia, zasnęłam.
- Lily, pobudka - usłyszałam przy uchu słodki głos.
- Jeszcze chwileczkę mamo - mruknęłam przewracając się na drugi bok.
       Jednak nie dane mi było poleżeć jeszcze nawet sekundy, gdyż nagle zostałam oblana wodą. Wstałam gwałtownie i wyplułam płyn, który dostał mi się do ust.
- DORCAS! Ja cię zabije!
- To za tą ostatnią pobudkę.
- Dor! Ty lepiej uważaj dzisiaj na tą swoją twarzyczkę. Nie gwarantuje, że pod koniec zadania będzie tak piękna jak zawsze.
- Czy ty mi grozisz?!
- Nie. Wogóle idiotko.
- Sama jesteś sobie idiotką, kretynko.
- Tak?
- A tak.
       Stałyśmy tak przez chwilę naprzeciwko siebie, nos w nos, z groźnymi minami. W powietrzu dało się wyczuć napięcie, jednak już po chwili w całej wieży można było usłyszeć głośny wybuch śmiechu. To byłyśmy ja i Dorcas. Nasze kłótnie kończyły się albo wybuchem śmiechu, albo miesięcznym konfliktem. Zdecydowanie wolałam tę pierwszą formę.
- No juuuuż. Leć do łazienki śpiochu - powiedziała Meadowes z uśmiechem.
       Wyszczerzyłam się do niej, po czym poszłam do łazienki i ubrałam się. Kiedy wyszłam ze zdziwieniem zorientowałam się, że dziewczyny jedzą śniadanie. Na moim stoliku również stał talerz z jedzeniem.
- O co chodzi?
- Skrzaty przyniosły jedzenie. Wielka Sala była w nocy przygotowywana i nie możemy w niej zjeść dzisiaj śniadania.
- No tak - powiedziałam i trzepnęłam się w głowę, załamana tym, że zdążyłam już zapomnieć o tym, co dzisiaj ma się wydarzyć.
       Usiadłam na łóżku i rozpoczęłam śniadanie, gdy nagle po całym zamku rozniósł się donośny głos dyrektora:
- Drodzy uczniowie. Wiem, że jesteście zdziwieni, jednak bez obaw. Dziś obchodzimy Święto Duchów i z tej okazji przygotowaliśmy dla was niespodziankę. Każdy z domów schodzi do Wielkiej Sali o określonej godzinie. O ósmej widzimy się z Gryffindorem, o 12:00 zapraszamy do siebie Huffelpuf, a o 16:00 Ravenclaw. Slytherin w Wielkiej Sali pojawia się o 19:00. Do czasu, kiedy przypada wasza kolej, każdy członek domu ma zakaz wychodzenia ze swojej bazy. Mam nadzieję, że wszystko jasne. Do zobaczenia!
       Zagryzłam wargę i spojrzałam na zegarek. Za dziesięć minut mieliśmy być w WS. Moje spojrzenie padło na dziewczyny. One też były lekko podenerwowane. Odetchnęłam głęboko kilka razy, po czym wstałam z łóżka i podeszłam do Dor podając jej rękę. Spojrzała na mnie z lękiem, jednak skinęła głową i wstała przy mojej drobnej pomocy. Potem skierowałyśmy się ku łóżku Ann. Lorens była najbardziej przerażona z nas trzech, jednak widząc, że ją wspieramy, zebrała się w sobie i wstała, po czym wspólnie ruszyłyśmy ku wyjściu. W Pokoju Wspólnym natknęłyśmy się na Huncwotów.
- Cześć dziewczyny!
- Siema - odpowiedziałyśmy, jednak nasze głosy były niepewne.
- Hej laski. Co wam jest? - zapytał Syriusz uśmiechając się. - Czyżbyście się bały tego, co planują dla nas nauczyciele?
- Uwierzcie mi. Gdybyście wiedzieli co wymyślili, nie szlibyście tam z takimi uśmiechami - odpowiedziałam, kiedy dochodziliśmy już do miejsca zbiórki, gdzie stała już większość gryfonów.
       Chłopcy spojrzeli na nas ze zdziwieniem, po czym Remus zapytał:
- Co takiego zaplanowali?
       Doszliśmy właśnie na miejsce i naszym oczom ukazało się wejście, ogrodzone po bokach wysokimi ścianami. Korytarz ciągnął się daleko na przód, a gdzie niegdzie odchodziły od niego pomniejsze korytarze. Wszyscy patrzyli na to z przerażeniem na twarzach. Przełknęłam powoli ślinę po czym odpowiedziałam na zadane przez Lunatyka pytanie:
- Labirynt...

c.d.n.

-------------------------------------------------------
Tak, tak wiem.  Rozdział miał być wcześniej i miał być dłuższy. Postanowiłam podzielić go jednak na dwie części. Mam nadzieję, że to co napisałam wam się spodoba. Przepraszam, za to opóźnienie. Macie całkowite prawo być na mnie źli, jednak nie bądźcie. Cieszcie się rozdziałem i czekajcie na kolejny. Dziękuję za wszystkie komentarze. Są dla mnie bardzo ważne. A więc już nie przedłużając, zapraszam do czytania :)

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kiedy kolejny rozdział? :D

      Usuń
    2. Może dzisiaj, może jutro, a może pojutrze. Nie wiem dokładnie.

      Usuń
    3. Ha! Już myślałaś,że ja dodam taki krótki komentarz?! Możesz śnić! Będę cie nękać. *złowieszczy śmiech*
      Rozdział jest cud miód malina :D
      Chciałabym zobaczyć dziewczyny w kolorowych włosach :3 Wyglądałyby zapewne genialnie ^-^
      Pobudka Dorcas również genialna :3 Ach... co ta miłość robi z ludźmi... (Ej ty! Miłość! JA też tu jestem! Chcę spotkać w końcu tego mojego księcia na białym koniu!)
      To Lily musi mieć bardzo podzielną uwagę,aby móc jednocześnie słuchać narady w pokoju nauczycielskim i słuchać Huncwotów :D
      Też chcę takie zaklęcie :D
      Teraz Lilka Genius :D
      Labirynt? Ciekawe :3
      Rozdział dzisiaj?! Proszę *-* Nie! Ja błagam! *-*
      Czo?! W takim momencie mi przerywać?! Oj zła jesteś ;-; Idę płakać ;-; XD
      Dobra to ja czekam i gratuluję Kasi dedykacji :3
      (A i przepraszam,że komentarz taki krótki ;-;)
      Gollumek, Assarii, Panna Cleto, lekko pochrzaniona Zuza :D

      Usuń
    4. No cóż, Lily uczy się jeszcze kożystać z tego zaklęcia. Na wiele funkcji, a że dopiero powstało to Lilka je odkrywa. To zaklęcie jest tutaj bardzo ważną żeczą. Nie raz przyda sie jeszcze naszej bohaterce. Tak naprawde to rozdział miał się skończyć, po wyjściu z labiryntu, jednak, że już musiałam iść, to skończyłam w tym momencie. I wielkie dzięki za komentarz. Uwielbiam czytać wszystkie a w szczególności te w twoim wykonaniu. Zawsze jesteś mnie wstanie nimi rozśmieszyć :) I jak każdy komentarz zachęcają do dalszego pisania. Wielkie dzięki :) Postaram się, żeby kolejny rozdział pojawił się jeszcze dzisiaj :D

      Usuń
    5. Miło mi :D No to wypatruję z niecierpliwością :D

      Usuń
    6. Czyli już mogę iść do ciebie z patelnią,żeby ten rozdział się wreszcie pojawił!

      Usuń
    7. Ok, ok, pospieszę się. Ale tak swoją drogą patelnia to... Oooo.... :D Wpadłam na genialny pomysł hehe. Tworzę w międzyczasie komiczny rozdział i właśnie podsunęłaś mi pewien pomysł. Uwielbiam cię :*

      Usuń
  2. Dziękuję za dedykację. :3
    Rozdział jest super. :D Dumbledore powinien wymyślić jakieś zaklęcie,by uniemożliwić podsłuchiwanie. :D
    Jak tak dalej pójdzie, to Lily będzie wiedziała wszystko o Hunctwotach.

    OdpowiedzUsuń
  3. CO?! Będę płakać ;-; Jak to?! Dwa tygodnie?! Bez....,bez rozdziału? I bez twoich pocieszających mnie komów? ;___________________________________________________________________________________________;
    Ale...ale. Jak to? ;-; Why?! Life is tricky,and stupid,and.... emmm... bad! O! It's bad! And sad! Very,very sad! I'm craying (in soul of course),and I'm....i'm veeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeery sad! (coś się na angielski przerzuciłam ;p) Bay! I'm going cray under my blanket ;-; (Ile błędów zrobiłam? ;-;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Jestem beznadziejna z anglika. To przez niego mam szlaban :/

      Usuń
    2. ;-; Szkoda ;__; Mogę ci udzielić korepetycji ;D

      Usuń